„Biała wstążka” w
reżyserii Michaela Hanekego, czyli o tym jak ideał sięgnął bruku…
Przenieśmy
się
w czasie o 100 lat do małej, prowincjonalnej wioski na północy Niemiec,
gdzie największe rządy sprawuje baron – jako ten, który posiada ziemię i
ma
możliwość zapewnienia pracy – oraz pastor, który jest duchowym
przewodnikiem
całej lokalnej społeczności. Owa silnie zhierarchizowana, hermetyczna
zbiorowość ludzi, którzy znają swoje miejsce, nie sprzeciwiają się
niczemu, a pilnie i
posłusznie wypełniają rozkazy swych autorytetów moralnych, zostaje zachwiana przez serię niepokojących
zdarzeń. Pozorowane wypadki, pobicia, okaleczenia i dziwne kartki z
starotestamentalnymi cytatami z Biblii mówiącymi o tym, że Bóg jest mściwy i
zawistny, i nie toleruje amoralnego postępowania, wprowadzają lęk i wzajemne oskarżenia w relacje
mieszkańców. Kto stoi za tymi czynami? Nie
wiadomo, i trudno się tego dowiedzieć, bo nikt nie jest na tyle odważny, by od
razu wziąć sprawy w swoje ręce, nikt też nie podejrzewa, że prawda może być aż
tak brutalna...
Początkowo
odbiorca może czuć się nieco zagubiony, bo akcja toczy się całkiem sprawnie, a
nowi bohaterowie pojawiają się na ekranie dosyć szybko. Gdy jednak widz upora
się z początkowym chaosem, może lepiej wniknąć w ową społeczność. Zagłębić się
w nią i z bliska poznać obowiązujące w niej prawa, przyjrzeć się mieszkańcom,
wniknąć do ich mieszkań i obserwować ich życie oraz sposób funkcjonowania rodzin,
które mimo że różnią się statusem społecznym, to jednak działają na tych samych
zasadach. W każdym z tych domów, w myśl protestanckiej religii, którą wyznaje
się w tej wiosce, stosuje się „czarną pedagogikę”, czyli wychowanie dziecka bez
czułości i miłości, a w przekonaniu o jego niedoskonałości, słabości i
grzeszności oraz w obowiązku bezwzględnego posłuszeństwa wobec rodziców i Boga.
Moralność i odpowiedzialność to cechy, które wyrabia się w dziecku od
najmłodszych lat, dotkliwie karząc je za wszelki upór lub porażki.
„Biała
wstążka” mimo że powstała w 2009 roku, utrzymana jest w konwencji biało –
czarnego filmu, pozbawionego ścieżki dźwiękowej, z niezwykle ascetyczną grą
aktorką. Elementy te w połączeniu z pieczołowicie otworzoną scenerią niemieckiej
prowincji z początku XX w., dają niezwykły efekt. Wprowadzają widza w
hermetyczną społeczność, która przeżywa swoisty kryzys, bo wpajane dzieciom wartości, nie mają uzasadnienia w ich dorosłym
życiu. Każdy z rodziców ma tu coś na sumieniu, każdy na swój sposób jest
okrutnikiem i zdrajcą. Film ten jest więc w rzeczywistości nie tylko dramatem
społecznym, ale też studium psychologicznym odsłaniającym ludzkie zakłamanie,
upadek autorytetów oraz porażki wychowawcze.
Szczerze
zachęcam wszystkich do zmierzenia się z tym niełatwym, acz – moim zdaniem –
ważnym filmem, bo przynosi on wiele różnych, czasami całkiem skrajnych
refleksji, nad którymi jednak w współczesnym świecie, warto się zastanowić.
Gwarantuję, że każdy po jego seansie wyjdzie z innym przemyślanami i inną oceną. Bo jestem świadoma tego, że taka
forma filmu, jaką obrał reżyser, nie każdemu może się spodobać. Niemniej jednak
na pewno warto spróbować.
Moja ocena: 8/10
Pozdrawiam
nieidentyczna
Uwielbiam takie wartościowe filmy. Z przyjemnością obejrzę.
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film dawno temu, był świetny! Chętnie do niego wrócę.
OdpowiedzUsuńNie wiem co o nim sądzić szczerze mówiąc...
OdpowiedzUsuńMam bardzo mieszane uczucia co do tego filmu, ponieważ piszesz, że utrzymana jest w konwencji biało – czarnego filmu, pozbawionego ścieżki dźwiękowej, z niezwykle ascetyczną grą aktorką. A ja z reguły nie przepadam za tego typu formą przekazu, dlatego obawiam się, że „Biała wstążka” może nie przypaść mi do gustu.
OdpowiedzUsuńOd razu zapisuje sobie tytuł tego filmu, bo czuję taką wenętrzną potrzebe obejrzenia go. Tak szczerze mowiac to teraz mam tak jakos wiecej czasu na filmy niz na ksiazki.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie - i tematyka i forma są naprawdę raczej niecodzienne.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie film nie dla mnie. Czuję, że nie wytrwałabym nawet 10 min z czarno-białym obrazem bez ścieżki dźwiękowej.
OdpowiedzUsuńMuszę oglądnąć! Nie słyszałam o tym filmie, ale robi na mnie wrażenie
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie skorzystam z Twojej rekomendacji i oglądnę film.
OdpowiedzUsuńMi się spodobało. I to bardzo.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym filmie, chętnie się z nim zapoznam.
OdpowiedzUsuńCzarno-biały film i do tego bez ścieżki dźwiękowej. Tego jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńFilm wydaje się godny uwagi, nie wiem tylko czy ta "ascetyczna" forma nie będzie mi za bardzo przeszkadzać.
OdpowiedzUsuńChociaż czasu na oglądanie filmów nie mam to za ten zamierzam się niebawem zabrać, bo coś czuję że naprawdę warto :)
OdpowiedzUsuńFabuła, konwencja, elementy psychologiczne - wow! Już patrząc na same kadry z filmu, jestem mocno zaintrygowana. Muszę go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym filmie. Mam go w planach.
OdpowiedzUsuńTeraz mam ochotę raczej na coś lżejszego, ale będę pamiętać o tym filmie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam, o tym filmie, ale z pewnością zapamiętam tytuł i kiedyś oglądnę :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Będę miała film na uwadze!
OdpowiedzUsuńTy zawsze zachęcisz mnie do sięgania po książki czy filmy, których sama bym nie wybrała! To zdecydowany plus różności, w wybieraniu filmów czy książek u każdej z Nas;)
OdpowiedzUsuńChciałam także poinformować, iż przeniosłam się na własną domenę: okiemMK.com i dodałam Ciebie do odwiedzanych blogów, by nic mi nie umknęło.
Pozdrawiam ciepło!