RECENZJA PREMIEROWA
Wiele
uchodzi jej na sucho, wiele zbywa się milczeniem, ale też o wielu jej sprawach
dyskutuje się po cichu zarówno na firmowych bankietach wśród ważnych, ale nie najważniejszych,
osobistości jak i podczas domowego obiadku zwykłych zjadaczy chleba. Potrafi
doskonale tuszować swoje ekscesy i wyskoki – ma od tego zaufanych ludzi.
Zresztą, ludzi ma od wszystkiego – od ubrań, chorób, kosmetyków, jedzenia,
wina, kawy, sprzątania, samochodów i czego tam jeszcze sobie wymyśli. I choć ta
zewnętrzna otoczka kusi i nęci wielu, tak naprawdę jest jedynie bezwartościową
skorupą, która niejednokrotnie skrywa zakłamanie i fałsz swoich członków.
Arystokracja – bo o niej mowa – rządzi się swoimi prawami i żyje wedle własnych
zwyczajów. I właśnie w to obłudne, ale wciąż podziwiane środowisko wkraczamy
wraz z „Kochankiem z Malty” Melissy Moretti.
Tytułowy
bohater,
Paul Hamrun przybywa do Rzymu, do arystokratycznej rodziny Agostinich,
gdzie zostaje zatrudniony jako kierowca. Ot, nieco sztampowy i
schematyczny
początek powieści, zdałoby się powiedzieć. I taki jest rzeczywiście.
Niemniej
jednak wraz z kolejnymi stronami, odkrywamy prawdziwe oblicze zamożnej i
zbyt
pewnej siebie arystokratycznej rodziny i to już jest naprawdę ciekawe,
bo mimo,
że wszyscy ci bohaterowie należą do jednego rodu, to niezmiernie różnią
się od
siebie. Są jednak uderzająco zachłanni i fałszywi. Jakby było się można
tego
spodziewać - wszak sugeruje to już podtytuł – pojawi się i wątek
miłosny, ale
jest on niezwykle wyważony i subtelny - nie ma tu ostrych scen
erotycznych czy
wyuzdania. Ów tytułowy „włoski romans”, który z Włochami ma jednak
wspólne tylko miejsce i to tylko przelotnie zaznaczane , jak dla mnie,
rozegrał się za
szybko, jakby w pośpiechu – przez co stracił swoją siłę oddziaływania i
zmarnował potencjał. Znacznie bardziej żywe i trafiające w czytelnika
były
podchody jednej z przedstawicielek czcigodnego rodu, niejakiej Roberty -
dobiegającej
czterdziestki, dwukrotnej już rozwódki ze skłonnością do tycia, co
kilkakrotnie
powtarzano :P, – usilnie próbującej zwabić do swojej alkowy Paula.
Podsumujmy
zatem: mamy już napaloną rozwódkę, przeświadczoną o swojej wyższości rodzinkę
oraz „świeżą krew” reprezentowaną przez Paula. Mamy też subtelny romans. Czego
brakuje? Dramaturgii!!! Jest i ona(!) budowana poprzez tajemnicę maltańskiego
przybysza oraz szemrane interesy Raffaela, kolejnego przedstawiciela Agostinich,
który próbuje pozbyć się niewygodnego pracownika. I choć wcale nie polubiłam
Raffaela, to momenty, w których pojawiał się w książce, czytało mi się
najlepiej – były nie tylko ciekawe, ale i zabawne, gdyż odsłaniały jego
nieudolność oraz głupotę. Myślę też, że był to celowy zabieg autorski –
stworzyć taką postać, której NIE DA się polubić, a o której chce się czytać.
Moretti udało się do doskonale! A jeśli ktoś z Was odniósł wrażenie, że
podśmiewam się nieco z tej książki, to mylicie się, bo cokolwiek by o niej nie
mówić, to okazała się naprawdę idealną lekturą na lato! Prosta, niezobowiązująca,
zgrabnie i z lekkością napisana opowieść o maltańskim przybyszu, którego życie
odmieniło się w Rzymie… Ot, całkiem przyjemna historia, zdałoby się powiedzieć!
„Kochanek z Malty. Włoski romans” Melissa Moretti, wyd. Feeria
liczba
stron: 280
PREMIERA: 18 czerwca 2015 roku!
Mam u siebie :D
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńWidzę że to na lato idealnie, lekkie, dobre czytadło :) Chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNa plażę czy do pociągu idealne!
UsuńObecnie jestem ''zawalona'' innymi książkami. Ale jak tylko sytuacja się unormuje, to być może pomyślę o powyższej pozycji.
OdpowiedzUsuńRozumiem - wiem, co to znaczy recenzenckie zobowiązania.
UsuńOstatnio głośno o tej książce i mam na nią wielką ochotę. Lektura idealna na lato.
OdpowiedzUsuńZatem musisz się za nią porozglądać :)
UsuńRównież uważam, że na wakacje jak znalazł :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie przekonuje mnie na razie ta książka, ale kto wie, może w przyszłości ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNic na siłę...
UsuńKiedyś może się skuszę, ale póki co nie szukam takich książek.
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńNa wakacje idealna,więc muszę się za nią zabrać !! :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńCieszę się, że ta powieść zdobywa same pozytywne oceny, bo książeczka już na moim biurku ;)
OdpowiedzUsuńMoja recenzja całkiem pozytywna nie jest, bo i książka swoje wady ma. Nie mniej jednak to -tak jak pisałam- przyjemna historia.
UsuńMówisz lektura idealna na lato? Wierzę Ci i biorę :) Cudowna okładka :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Mam nadzieję, że się przy niej zrelaksujesz.
UsuńGdy czytałam zapowiedzi tej ksiązki, jakoś nie do końca byłam do niej przekonana. Dzięki Tobie zmieniłam zdanie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie zrażasz się tymi małym mankamentami.
UsuńHmm nie jestem przekonana, trochę nie w moim stylu ta książka.
OdpowiedzUsuńZatem nie zmuszaj się, bo czytanie to przede wszystkim przyjemność :)
UsuńChętnie coś takiego na lato sobie kupię,a co mi tam;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne, lekkie, momentami zabawne - czego chcieć więcej :P
UsuńWczoraj ją skończyłam, wakacyjna historia :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Tak sobie myślę, że mogłaby mi się spodobać :) Jeśli potraktować ją jako lekką lekturę i nie stawiać wielkich wymagań to powinno być całkiem przyjemnie :) Ciekawi mnie ten bohater o którym chce się czytać, a którego nie da się lubić :)
OdpowiedzUsuń