Temat
śmierci jest równie popularny w literaturze co motyw miłości i życia. Jest ona
przecież czymś nieodłącznym i oczywistym. Stanowi ostatni port, do którego
przybywają ludzie. Jest końcem ziemskiej egzystencji i zarazem początkiem
nowej. Jakiej? Tu już każdy dopowiada sobie sam – w zależności o przekonań,
wyznania lub własnego rozumu. Niemniej jednak w istocie jest ona
nieprzeniknioną, trudną do rozszyfrowania zagadką, która spędzała i spędza
milionom ludzi sen z powiek. Powstało przecież wiele prac i studiów na jej
temat, a mimo to filozofowie i inni uczeni nadal pragną ją zgłębiać i starać
się – przynajmniej – choć odrobinę lepiej poznać i zrozumieć.
Niezwykłym
przykładem próby zmierzenia się z istotą śmierci jest książka Jonathana
Carrolla „Na pastwę aniołów”. Autor budując ciekawą fabułę z wartką akcją,
pełną nieoczekiwanych zwrotów oraz kreując „żywych”, aktywnych bohaterów
pragnie po swojemu rozliczyć się ze śmiercią i odpowiedzieć na pytanie, kim czy
czym tak naprawdę jest. Zadanie trudne, wręcz karkołomne – któremu wielu nie
podołało – jemu udaje się nadzwyczaj zręcznie.
Ian McGann to agent biura podróży, prawdziwy nudziarz,
którego życie zmienia się diametralnie od chwili, gdy w swoich snach spotyka
Śmierć. Wchodzi z nią w diabelski układ – otrzymuje możliwość zadania każdego,
nawet najbardziej trudnego, pytania, na które Śmierć zobowiązała się
odpowiedzieć. Jeśli jednak Ian nie zrozumie odpowiedzi, zapłaci życiem…
Arlen Ford to była gwiazda filmowa, która w momencie
największego rozkwitu swej kariery, zdecydowała się ją porzucić, wiodąca teraz
ponure i smutne życie w Wiedniu. Z depresji wyrywa ją pewien, przypadkowo
spotkany, mężczyzna. Miły, inteligentny, szalenie oczytany, dość przystojny i
umiejący słuchać. Zgoła inny od tych, z którymi spotykała się, będąc gwiazdą.
Ten jedyny – jak sądzi. Niestety, szybko okazuje się, że jest on zupełnie kimś
innym - niż ten, za którego się podaje. Kim jest ów mężczyzna i do czego jest
zdolny? Jak los przygotował dla Arlen?
Wyatt Leonard niezwykłe towarzyski i zabawny
mężczyzna, prowadził niegdyś program dziecięcy. Teraz jednak – na skutek
śmiertelnej choroby – zamienił się w domatora, katującego się podręcznikami
dotyczącymi nieuleczalnie chorych przypadków i ich nikłych szans na wyzdrowienie.
On także rozmawia w snach ze Śmiercią jednak, w odróżnieniu od Iana, doskonale
rozumie jej odpowiedzi, za co otrzymuje niezwykłe „podarki”.
Losy tych trojga w dziwy sposób złączą się i będą
naprzemiennie się przenikać i uzupełnić. Śmierć wybrała ich do swej diabelskiej
gry, gdzie nic nie może być już pewne i oczywiste. Drwi z nich, odsłaniając
fakty z ich życia, o których nawet oni sami zapomnieli. Sprawia, że sen napawa
ich lękiem. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Czy będą oni zmuszeni poddać
się bezwolnie Śmierci? I wreszcie- czy da się uciec od przeznaczenia, jakim jest
śmierć…?
„Na pastwę aniołów” to powieść napisana z rozmachem.
Fabuła elektryzuje i pobudza do refleksji. Bohaterowie są niezwykle prawdziwi,
ich problemy - poza tymi związanymi ze Śmiercią i jej perfidną zabawą, w którą
zostali uwikłani – są bardzo prawdopodobne. Każdy odnajdzie w ich życiu cząstkę
własnego. Tym bardziej rolą i postać Śmierci w tej książce zyskuje w oczach
czytelnika, który uzmysławia sobie jej ciągłą obecność, gotowość do działania
oraz nieuchronność losu.
Powieść – co obiecuje opis z okładki – daje odpowiedź
na pytanie, czym jest Śmierć. Nie jest to podane wprost, trzeba starać się to
odkryć, dopatrywać się ukrytych sensów pomiędzy kolejnymi wersami. I choć
uzyskana odpowiedź będzie uzależniona w jakimś stopniu od samego czytelnika,
jego wrażliwości i stanu wiedzy, może zadawalać.
Książkę polecam wszystkim tym, którzy są na tyle
odważni by stanąć twarzą w twarz ze Śmiercią – choćby tylko za pośrednictwem
kartek i tekstu…
„Na pastwę aniołów” Jonathan Carroll, wyd. REBIS
liczba stron: 255
liczba stron: 255
Moja ocena 9/10
*źródło zdjęcia: Lubimy czytać
Z twojej recenzji wynika, że dzięki tej książce znajdę między wierszami odpowiedź na pytanie, czym jest Śmierć. W taki m razie już czuje się nią mocno zaintrygowana..
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że zdołałam cię zaintrygować :) Chętnie przeczytałabym Twoją recenzję tej książki.
UsuńNa razie to mam tyle książek do przeczytania, że nie wiem, kiedy ta lista się skróci niemniej jednak wierzę, że prędzej czy później sięgnę po „Na pastwę aniołów”.
UsuńDoskonale cię rozumiem. Czytam na blogach recenzje tylu wspaniałych książek, ale sama posiadam w domu piętrzący się stos pozycji także wspaniałych i zasługujących na przeczytanie. Walczę z nim powoli - wyjątek zrobiłam jedynie dla najnowszej książki Schmitta.
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie, lubię takie niedopowiedzenia.
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam do zapoznania się z tą książką. Warta jest uwagi!
UsuńNie mam obecnie ochotya na taką właśnie lekturę. Ale będę o niej pamiętać. Okładka mnie przytłacza.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Okładka faktycznie przygnębia. I szczerze przyznawszy, gdyby nie rekomendacja pewnej osoby, nie zwróciłabym na nią uwagi. To nieco przykre, ale mój piętrzący się domowy stosik nie pozwala na nowe czy biblioteczne pozycje. Tej jednak nie żałuję - warto było odłożyć własne książki :)
UsuńMoże być fajna. Bardzo mnie zainteresowałaś. Myślę, że to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z awiolą - przytłaczająca okładka . .
Miło jest czytać takie komentarze. Dziękuję!
UsuńNo takie pozycje to ja lubię. Koniecznie musze przeczytac.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
UsuńI oto ukazałaś mi kolejną pozycje, która koniecznie muszę przeczytać. Jeszcze chwila, a zaczne te najbardziej upragnione książki, liczyć w tysiącach...
OdpowiedzUsuńJa już liczę... :) I choć jestem świadoma tego, że nigdy nie uda mi się zebrać i przeczytać wszystkich wartościowych książek, to postaram się przynajmniej spróbować zebrać domową biblioteczkę, o której marzę.
UsuńZapraszam do siebie na recenzję kolejnej części serii ''Jutro'' :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za pomoc i odpowiedź na moje pytanie w poprzedniej notce ;D
Chętnie zerknę.
UsuńJeśli jeszcze kiedykolwiek będę mogła jakoś pomóc, pisz :)
Muszę przeczytać, bo z bohaterem mnie łączy praca, też pracowałam w biurze podróży, ale takich snów nie miewam, jednak chętnie przeczytam, a okładka tragiczna, ale ważna treść ):
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii.
UsuńA co do okładki to rzeczywiście do najbardziej udanych nie należy :)