17 marca 2014

Podwójny koniec świata

Niewątpliwie, ciężka choroba czy upośledzenie dziecka nie powoduje uśmiechu na twarzach rodziców. Diagnoza jest jak wyrok, od którego nie ma odwołania. Jest ostateczna i bezdyskusyjna. Trudna do zrozumienia… Ale czy człowiek, którego dotknęło owo nieszczęście musi już zawsze przybierać bolesną minę, gdy mówi o własnych latoroślach. Czy nie można radośnie opowiadać o tym, jak upośledzone dziecko, próbując się samodzielnie ubrać, drze sweter? Czy nie można zachwycać się, że próbując mówić, tworzy dziwne i czasami bardzo dwuznaczne nowotwory językowe? No nie, bo TO JEST DZIECKO NIEPEŁNOSPRAWNE! Jemu trzeba okazać miłość, troskę i cierpliwość. Ono przecież nie sepleni, nie myli się dlatego, że jest małe, lecz dlatego, że chore…

I właśnie z takimi stereotypami polemizuje Jean-Louis Fournier – ojciec dwóch niepełnosprawnych umysłowo i fizycznie chłopców – w swojej książce „Tato, gdzie jedziemy?”. Poprzez spisanie własnej historii, autor pragnie zasygnalizować obecność w świecie swoich synów, pragnie ich wywyższyć i docenić – mimo że nic wielkiego, jak dalej przyznaje, nie osiągnęli. 

„Patrzę na moich dwóch pokrzywionych chłopców i mam cichą nadzieję, że nie z mojej winy nie są tacy jak inni. Nie umieją mówić, nie umieją pisać, nie umieją liczyć do stu, nie umieją jeździć na rowerze, nie umieją pływać, nie umieją grać na fortepianie, nie umieją sznurować butów, nie umieją jeść ślimaków, nie umieją obsługiwać komputera wcale nie dlatego, że źle ich wychowałem, wcale nie dlatego, że rośli w nieprzyjaznym otoczeniu… Spójrzcie na nich. Kuleją, są garbaci, ale to nie moja wina. To wina braku szczęścia.”*

„Tato, gdzie jedziemy?” to prawdziwa historia ojca, który dwukrotnie zaznał końca świata. I na nieszczęście, dwa razy były to dni narodzin jego synów – ciężko upośledzonych. Fournier opisuje ich codzienne życie prosto i lekko, bez patosu, a z humorem, czasami nawet kpiną czy ironią. Niejednokrotnie żartuje z nieporadności dzieci, ale to tylko przybrana maska, jaką wkłada na siebie, by nie zwariować, a uporać się z osobistą tragedią i rozliczyć z losem. Kilkakrotnie snuje, przykre dla niego, refleksje o „normalnej” przyszłości swoich dzieci; gdyba, co by razem robili, o czym rozmawiali… Owa książka, będąca swoistym pamiętnikiem duszy, zapisem własnych emocji, traktuje również w piękny, choć niewyszukany, sposób o potrzebie tolerancji, utraconych marzeniach, trudnej i wymagającej miłości. 

Co warte zaznaczania, książka nie posiada akcji we właściwym tego słowa znaczeniu. Jest epizodyczna, przywołuje różne dialogi i scenki z przeszłości lub mówi o emocjach i duchowych rozterkach Fourniera, przez co nabiera bardziej gawędziarskiego i bezpośredniego tonu opowieści. 

Trudna lektura o trudzie ojcostwa. O miłości potrzebnej, ale niełatwej. O próbie zaakceptowania losu. Ale i o radości jaką dają dzieci - nawet te niepełnosprawne…. 


„Tato, gdzie jedziemy?” Jean – Louis Fournier, wyd. Książnica
liczba stron: 174
*cytat pochodzi z książki, s. 137

38 komentarzy:

  1. Mam niepełnosprawnego brata także temat jest mi bliski. Szczerze mówiąc, kiedy czytałam Twoją recenzję łzy popłynęły mi po policzkach. A ten cytat ... Tak po prostu prawdziwy.
    Jak tylko znajdę się w księgarni - kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka obfituje w podobne cytaty. Prawdziwe do bólu... Wybrałam ten, który jakoś najbardziej trafił do mnie.
      Rozumiem Cię dobrze, Olu. Nie jesteś w tym sama :)

      Usuń
  2. Mnie już sama recenzja ogromnie wzruszyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Zachęcam do sięgnięcia po książkę -warto!

      Usuń
  3. przepraszam, ale taka literatura absolutnie mnie nie ciągnie. może to dlatego, że w swojej rodzinie mam przypadek podobny i trzeba się z nim mierzyć codziennie i nie chcę dodatkowo o tym czytać.
    wole uciekać w inne krainy w literaturze a nie mierzyć się z problemami które przezywam na co dzień...

    /widzę, że przekonwertowałaś do google+, a zdradzisz jak to zrobiłaś, że nie masz dwuczłonowej nazwy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyłączam się do pytania! :D

      Usuń
    2. Dziewczyny, moje drogie, przyznam się szczerze, że... NIE WIEM. Stało się to samoistnie, żaden komunikat mi nie "wyskoczył", nie było żadnej przeszkody.

      Usuń
    3. @recenzje ami.
      Rozumiem Cię dobrze i zmuszać nie będę.

      Usuń
    4. a już myślałam, że zdradzisz jakiś magiczny sekret jak to zrobić ;)
      bo te moje "recenzje ami." takie bezosobowe, ale cóż ;D

      Usuń
    5. Niestety, nie mogę Ci w tym pomóc, bo kompletnie nie wiem jak. Przykro mi.

      Usuń
  4. Hmmm...miło będzie coś takiego przeczytać...innego xD
    Zapraszam w wolnej chwilce do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzeczywiście to INNA książka. Wspaniała. Polecam!

      Usuń
  5. Niestety wybacz, ale nie zmierzę się z lekturą tej książki. Jej tematyka jest dla mnie zbyt ciężka i poruszająca. A ja bardzo przezywam takie historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam czego wybaczać... Takie historie rzeczywiście silnie oddziałują na emocje i psychikę, więc jeśli tylko uważasz, że to nie jest lektura dla Ciebie, nie sięgaj. Będzie to tylko męczarnia.

      Usuń
  6. Bardzo chętnie się za nią rozejrzę, bo myślę, że powinna mi się spodobać

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno rozejrzę się za książką, bo od czasu do czasu czytam takie trudne lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze. Chętnie przeczytałabym Twoją recenzję.

      Usuń
  8. Zawsze warto mierzyć się z tematami trudnymi, chętnie do niej zajrzę

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka o trudnej, ale jakże potrzebnej tematyce. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich książek potrzeba zdecydowanie więcej. Pomagają one uświadomić sobie wiele ważnych kwestii.
      A ja mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną w ocenie - jeśli tylko przeczytasz.

      Usuń
  10. Trudna tematyka, nie mam obecnie ochoty na taką właśnie książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię. Odpowiedni nastrój to coś niezbędnego podczas zmierzania się z takimi lekturami.

      Usuń
  11. Chyba jednak dla mnie za ciężka na najbliższy okres czasu. Ale nie wątpię, że to cenna lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jednak kiedyś spróbujesz. Nie teraz, to później. Warto.

      Usuń
  12. Słowa ojca tych chłopców robią na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem, czy wcześniej o podobnych doświadczeniach pisał/opowiadał mężczyzna. Zazwyczaj tego typu sytuacje poznajemy z perspektywy kobiety-matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w każdym razie nie czytałam jeszcze wyznań ojca. To było ciekawe i wzruszające doświadczenie. Polecam :)

      Usuń
  13. Ciężka ksiązka. Mi trudno ogladać reklamówki fundacji pomagających dzieciom, a co dopiero wejść w taki świat ...

    OdpowiedzUsuń
  14. to lektura nie dla mnie - przynajmniej na tę chwilę, ale później zobaczę;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam dwukrotnie i to rzeczywiście nietypowe, ale i szczere podejście do ojca. I właśnie ta szczerość najbardziej w tej pozycji porusza. Również uważam, że warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Szczerość aż bije z tej książki!

      Usuń
    2. podejście ojca*

      Ja to zawsze jakimś błędem zarzucę w komentarzu :P

      Usuń
    3. Szczerze mówiąc - nawet nie zwróciłam na te błąd uwagi. Przeczytałam tak, jak miało być :)

      Usuń
  16. Macierzyństwo tudzież tacierzyństwo to temat w literaturze, który jest mi bliski. Chętnie skorzystam z Twojej rekomendacji i rozglądnę się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Jej lektura nie powinna zająć Ci więcej niż godziny, a na pewno zaowocuje w masę przemyśleń i refleksji.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...