Niewątpliwie,
ciężka choroba czy upośledzenie dziecka nie powoduje uśmiechu na twarzach
rodziców. Diagnoza jest jak wyrok, od którego nie ma odwołania. Jest ostateczna
i bezdyskusyjna. Trudna do zrozumienia… Ale czy człowiek, którego dotknęło owo
nieszczęście musi już zawsze przybierać bolesną minę, gdy mówi o własnych latoroślach.
Czy nie można radośnie opowiadać o tym, jak upośledzone dziecko, próbując się
samodzielnie ubrać, drze sweter? Czy nie można zachwycać się, że próbując
mówić, tworzy dziwne i czasami bardzo dwuznaczne nowotwory językowe? No nie, bo
TO JEST DZIECKO NIEPEŁNOSPRAWNE! Jemu trzeba okazać miłość, troskę i
cierpliwość. Ono przecież nie sepleni, nie myli się dlatego, że jest małe, lecz
dlatego, że chore…
I właśnie z
takimi stereotypami polemizuje Jean-Louis Fournier – ojciec dwóch niepełnosprawnych
umysłowo i fizycznie chłopców – w swojej książce „Tato, gdzie jedziemy?”.
Poprzez spisanie własnej historii, autor pragnie zasygnalizować obecność w
świecie swoich synów, pragnie ich wywyższyć i docenić – mimo że nic wielkiego,
jak dalej przyznaje, nie osiągnęli.
„Patrzę na moich dwóch pokrzywionych chłopców i mam cichą
nadzieję, że nie z mojej winy nie są tacy jak inni. Nie umieją mówić, nie
umieją pisać, nie umieją liczyć do stu, nie umieją jeździć na rowerze, nie
umieją pływać, nie umieją grać na fortepianie, nie umieją sznurować butów, nie
umieją jeść ślimaków, nie umieją obsługiwać komputera wcale nie dlatego, że źle
ich wychowałem, wcale nie dlatego, że rośli w nieprzyjaznym otoczeniu…
Spójrzcie na nich. Kuleją, są garbaci, ale to nie moja wina. To wina braku
szczęścia.”*
„Tato, gdzie
jedziemy?” to prawdziwa historia ojca, który dwukrotnie zaznał końca świata. I
na nieszczęście, dwa razy były to dni narodzin jego synów – ciężko
upośledzonych. Fournier opisuje ich codzienne życie prosto i lekko, bez patosu,
a z humorem, czasami nawet kpiną czy ironią. Niejednokrotnie żartuje z
nieporadności dzieci, ale to tylko przybrana maska, jaką wkłada na siebie, by
nie zwariować, a uporać się z osobistą tragedią i rozliczyć z losem.
Kilkakrotnie snuje, przykre dla niego, refleksje o „normalnej” przyszłości
swoich dzieci; gdyba, co by razem robili, o czym rozmawiali… Owa książka,
będąca swoistym pamiętnikiem duszy, zapisem własnych emocji, traktuje również w
piękny, choć niewyszukany, sposób o potrzebie tolerancji, utraconych
marzeniach, trudnej i wymagającej miłości.
Co warte
zaznaczania, książka nie posiada akcji we właściwym tego słowa znaczeniu. Jest
epizodyczna, przywołuje różne dialogi i scenki z przeszłości lub mówi o
emocjach i duchowych rozterkach Fourniera, przez co nabiera bardziej
gawędziarskiego i bezpośredniego tonu opowieści.
Trudna
lektura o trudzie ojcostwa. O miłości potrzebnej, ale niełatwej. O próbie
zaakceptowania losu. Ale i o radości jaką dają dzieci - nawet te niepełnosprawne….
„Tato, gdzie jedziemy?” Jean – Louis Fournier, wyd. Książnica
liczba stron: 174
*cytat pochodzi z książki, s. 137
Mam niepełnosprawnego brata także temat jest mi bliski. Szczerze mówiąc, kiedy czytałam Twoją recenzję łzy popłynęły mi po policzkach. A ten cytat ... Tak po prostu prawdziwy.
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę się w księgarni - kupię.
Książka obfituje w podobne cytaty. Prawdziwe do bólu... Wybrałam ten, który jakoś najbardziej trafił do mnie.
UsuńRozumiem Cię dobrze, Olu. Nie jesteś w tym sama :)
Mnie już sama recenzja ogromnie wzruszyła...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Zachęcam do sięgnięcia po książkę -warto!
Usuńprzepraszam, ale taka literatura absolutnie mnie nie ciągnie. może to dlatego, że w swojej rodzinie mam przypadek podobny i trzeba się z nim mierzyć codziennie i nie chcę dodatkowo o tym czytać.
OdpowiedzUsuńwole uciekać w inne krainy w literaturze a nie mierzyć się z problemami które przezywam na co dzień...
/widzę, że przekonwertowałaś do google+, a zdradzisz jak to zrobiłaś, że nie masz dwuczłonowej nazwy? ;)
Przyłączam się do pytania! :D
UsuńDziewczyny, moje drogie, przyznam się szczerze, że... NIE WIEM. Stało się to samoistnie, żaden komunikat mi nie "wyskoczył", nie było żadnej przeszkody.
Usuń@recenzje ami.
UsuńRozumiem Cię dobrze i zmuszać nie będę.
a już myślałam, że zdradzisz jakiś magiczny sekret jak to zrobić ;)
Usuńbo te moje "recenzje ami." takie bezosobowe, ale cóż ;D
Niestety, nie mogę Ci w tym pomóc, bo kompletnie nie wiem jak. Przykro mi.
UsuńHmmm...miło będzie coś takiego przeczytać...innego xD
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwilce do mnie :3
Tak, rzeczywiście to INNA książka. Wspaniała. Polecam!
UsuńNiestety wybacz, ale nie zmierzę się z lekturą tej książki. Jej tematyka jest dla mnie zbyt ciężka i poruszająca. A ja bardzo przezywam takie historie.
OdpowiedzUsuńNie mam czego wybaczać... Takie historie rzeczywiście silnie oddziałują na emocje i psychikę, więc jeśli tylko uważasz, że to nie jest lektura dla Ciebie, nie sięgaj. Będzie to tylko męczarnia.
UsuńBardzo chętnie się za nią rozejrzę, bo myślę, że powinna mi się spodobać
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNa pewno rozejrzę się za książką, bo od czasu do czasu czytam takie trudne lektury.
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Chętnie przeczytałabym Twoją recenzję.
UsuńZawsze warto mierzyć się z tematami trudnymi, chętnie do niej zajrzę
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie!
UsuńKsiążka o trudnej, ale jakże potrzebnej tematyce. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać
OdpowiedzUsuńTakich książek potrzeba zdecydowanie więcej. Pomagają one uświadomić sobie wiele ważnych kwestii.
UsuńA ja mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną w ocenie - jeśli tylko przeczytasz.
Trudna tematyka, nie mam obecnie ochoty na taką właśnie książkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię. Odpowiedni nastrój to coś niezbędnego podczas zmierzania się z takimi lekturami.
UsuńChyba jednak dla mnie za ciężka na najbliższy okres czasu. Ale nie wątpię, że to cenna lektura.
OdpowiedzUsuńMoże jednak kiedyś spróbujesz. Nie teraz, to później. Warto.
UsuńSłowa ojca tych chłopców robią na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem, czy wcześniej o podobnych doświadczeniach pisał/opowiadał mężczyzna. Zazwyczaj tego typu sytuacje poznajemy z perspektywy kobiety-matki.
OdpowiedzUsuńJa w każdym razie nie czytałam jeszcze wyznań ojca. To było ciekawe i wzruszające doświadczenie. Polecam :)
UsuńCiężka ksiązka. Mi trudno ogladać reklamówki fundacji pomagających dzieciom, a co dopiero wejść w taki świat ...
OdpowiedzUsuńTrudno, ale warto!
Usuńto lektura nie dla mnie - przynajmniej na tę chwilę, ale później zobaczę;)
OdpowiedzUsuńI tak Ci ją polecam :)
UsuńCzytałam dwukrotnie i to rzeczywiście nietypowe, ale i szczere podejście do ojca. I właśnie ta szczerość najbardziej w tej pozycji porusza. Również uważam, że warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Szczerość aż bije z tej książki!
Usuńpodejście ojca*
UsuńJa to zawsze jakimś błędem zarzucę w komentarzu :P
Szczerze mówiąc - nawet nie zwróciłam na te błąd uwagi. Przeczytałam tak, jak miało być :)
UsuńMacierzyństwo tudzież tacierzyństwo to temat w literaturze, który jest mi bliski. Chętnie skorzystam z Twojej rekomendacji i rozglądnę się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Jej lektura nie powinna zająć Ci więcej niż godziny, a na pewno zaowocuje w masę przemyśleń i refleksji.
Usuń