Macie takich
bohaterów literackich lub autorów, do których jesteście bardzo przywiązani,
losy których śledzicie na bieżąco, a kolejne wzloty i upadki przeżywacie na
równi z nimi, traktując je niekiedy jako własne? Tak?! Czy to nie paranoja, by
zatracać się w życiu wyimaginowanej postaci, wytworu wyobraźni, fikcji
literackiej? Czy to nie jest chore, by wymyślone zdarzenia przyćmiewały własne
życie, dziejące się tu i teraz? Pewnie, większość z Was, potwierdzi, że to
chore, ale co jeśli nie wszyscy tak sądzą? Wiadomo, dziwacy są wśród nas…
O tym
właśnie przekonał się Paul Sheldon – bohater jednej z najbardziej znanych
powieści Kinga pt. „Misery” – autor szczerze nienawidzący stworzonego przez
siebie cyklu o Misery, który zdobył ogromna popularność. Właśnie z tej
narastającej nienawiści i frustracji postanowił on uśmiercić wykreowaną przez
siebie postać, tym samym zakańczając serię i otwierając się na nowe wyzwania. Nie
wiedział jednak, że to los przygotował dla niego prawdziwe wyzwanie…
Otóż, pewnego
razu prowadząc po pijanemu, spowodował wypadek, z którego na jego
(nie)szczęście uratowała go Annie Wilkes. Na pozór zwyczajna, samotna, może
nieco tajemnicza kobieta, jak się okazuje, jego zagorzała czytelniczka i
wielbicielka cyklu o Misery. Z początku mimo dziwnych okoliczności wszystko
układa się jako tako, Sheldon powoli dochodzi do siebie. Wszystko jednak zmienia się,
gdy Annie wraca do domu z ostatnią częścią przygód Misery. To, co w niej
przeczyta, wstrząśnie ją go głębi! Jak to tak bez powodu uśmiercić JEJ ulubioną
bohaterkę? Tak nie wolno! Paul będzie zmuszony naprawić swój błąd. Pod jej
czujnym okiem będzie pisał kolejny tom swojego cyklu, w którym musi ożywić
Misery. To nie będzie łatwe zadanie, ale warte każdej pracy. Bo Annie jest
nieobliczalna, podstępna i gotowa do wszystkiego, o czym przyjdzie się mu
przekonać na własnej skórze…
Sugestywny,
konkretny język doskonale koresponduje z żywą, dramatyczną i wartką akcją
powieści, w której kolejne wydarzenia następują jedne po drugich – a czytelnik
wciągnięty w sam środek tych zaskakujących wydarzeń może tylko śledzić je w
skupieniu i napięciu na to, co jeszcze się stanie. Dramatyzm „Misery” jest budowany
już od pierwszej strony i utrzymuje się aż do ostatniej. Już sam fakt, że 350
stron z tej powieści przeczytałam bez choćby najkrótszej przerwy, musi coś
znaczyć… Ciekawym zabiegiem było także, zamieszczenie fragmentów książki o
„nowej” Misery, pisanej przez Paula. Pozwoliło to na poznanie nieco bliżej tej powieści i bohaterki, którą tak bardzo upodobała sobie Annie.
Warto
również wspomnieć o jej portrecie psychologicznym. Postać Annie jest budowana
stopniowo. Czytelnik wraz z lekturą dowiaduje się o niej kolejnych informacji,
lub – co częściej – sam wysnuwa wnioski. Jest to postać złożona, nieszablonowa,
ale jednocześnie wiarygodnie nakreślona. To ona i jej nieodgadniona psychika
stanowią główny atut powieści.
Tym, którzy
jeszcze nie czytali „Misery” polecam lekturę, ale też uprzedzam, że to mroczna
powieść dla ludzi, którzy lubią się bać.
Ufff, jak to dobrze, że to tylko powieść…
„Misery”
Stephen King, wyd. Prószyński i S-ka
liczba
stron: 441
Moja
ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam literaturę amerykańską!
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam literaturę amerykańską!
Przypominam jeszcze o mojej rozdawajce, w której do wygrania książka Magdaleny Witkiewicz. Zgłaszać można się TU.
Już dawno mam w planach tę ksiązkę. Słyszałam wiele pozytywnego o niej, a jednak King to King.
OdpowiedzUsuńOj, tak! King to king! - i to stwierdzenie mówi samo za siebie :)
UsuńKing już od dłuższego czasu mnie ciekawi, chciałabym sięgnąć po "Misery" ;>
OdpowiedzUsuńPolecam Ci tę ksiażkę.
UsuńMówiłem Ci wiele razy :D King To mistrz!
OdpowiedzUsuńCzarek Ch. :D
Wiem - ale ja sama muszę sprawdzić :)
UsuńKing zawsze na tak! :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam!
UsuńCiarki mnie przeszły po przeczytaniu recenzji, aż strach pomyśleć co będzie po lekturze książki :D
OdpowiedzUsuńMoja recenzja to pikuś w porównaniu z tym, co serwuje nam King.
UsuńNiemniej jednak, miło mi czytać, że tak na Ciebie podziałała.
U mnie z Kingiem jest różnie. Na razie jesteśmy na etapie separacji :) Dlaczego? Otóż po przeczytaniu ,,Dallas 63'' oraz ,,Joyland'' stwierdziłam, że król horroru jest za mało przerażający, zaś jego styl zbyt gawędziarski, dlatego wolę twórczość Mastertona, chociaż moim ulubionym pisarzem grozy jak dotąd jest Patrick Senecal.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do powyższej książki być może kiedyś się na nią skuszę, ale muszę wtedy poczuć, że to jest ten ,,właściwy czas''.
Rozumiem. Nawet od najlepszych trzeba czasem odpocząć. Poza tym każdy ma inny gust.
UsuńTo jedna z niewielu pozycji Kinga, której jeszcze nie czytałam :) Pozostając nieco w klimacie książki polecam Ci "Miasteczko Salem" :) Lub nieco "lżejszy" "Joyland" :)
OdpowiedzUsuń"Miasteczko..." czytałam. Teraz poluję na "Cmętarz zwiężąt". Dopiero później może pomyślę o "Joylandzie". Ciebie zaś zachęcam do lektury "Misery" - myślę, że się nie rozczarujesz.
UsuńJoyland i Dallas 63 to po prostu próba czegoś innego w jego twórczości :) Wystarczy sięgnąć po wiele innych pozycji Stephena Kinga i od razu się przekonasz, że król horroru tego tytułu nigdy nie odda :D
OdpowiedzUsuńCzarek
Przeczytam wszystkie, to ocenię. Ale podskórnie czuję, że w tym wypadku zgodzę się z Tobą.
UsuńOch, stary dobry King... W te wakacje mam zamiar ponadrabiać trochę zaległości w jego książkach (leżą u mnie na półce i ciągle czekają na lepsze czasy). Myślę, że po takiej rekomendacji "Misery" będzie jedną z pierwszych, po które sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Sięgnij koniecznie, bo warto!
UsuńNIGDY NIE CZYTAŁAM KINGA I ZACZYNAM ŻAŁOWAĆ :(
OdpowiedzUsuńWszystko przecież można nadrobić :)
UsuńMogłabym chwalić i chwalić. Powiem jedno - Polecam.
OdpowiedzUsuńTwoje zdanie jest niezwykle trafne. Nazwisko autora jest tu pewnikiem dobrej powieści.
UsuńTylko powieść... ale pomyśl o fandomach (czyli ostatnio dosyć powszechnym zjawisku) Podejrzewam, że niektóre szalone fanki mogłyby mieć podobne pomysły (chociaż tutaj na pomysłach by się skończyło;)
OdpowiedzUsuńNo tak, rzeczywiście słyszałam o tym zjawisku. Można mieć tylko nadzieję, że te pseudofanki nie znają jeszcze tej powieści Kinga i nie mają na kim się wzorować:D
UsuńNie wiem czy wiesz, ale Stephen King to moj ulubiony autor i wielbie jego kazda ksiazke i rzeczywiscie polecam!
OdpowiedzUsuńJa dopiero poznałam jego 2 książki, ale mam ochotę na więcej...
UsuńPrzeczytam na pewno w te wakacje !
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na recenzję!
UsuńW literaturze uwielbiam takich bohaterów, w życiu panicznie się ich boję. Książkę czytałam i oglądałam jej ekranizację. Obie bardzo mi się podobały :) Kinga uuuwielbiam :))
OdpowiedzUsuńCóż, mam podobnie.
UsuńFilmu jeszcze nie widziałam, ale na pewno go obejrzę.
Polecam, świetna rola Kathy Bates :)
UsuńPrzyznam, że oglądane na filmwebie zdjęcia są przerażające.
UsuńUwielbiam takie książki więc chętnie ją przeczytam! *.* Oczarowała mnie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Przeczytaj, na pewno Ci się spodoba.
UsuńPozdrawiam również :)
Jak dla mnie to jedna z najciekawszych książek Kinga, jakie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńMnie trudno porównać - za mało jego książek znam.
UsuńOglądałam całą masę ekranizacji Kinga - uwielbiam je, ale jakoś nie mogłam nigdy się zmusić do przeczytania jego powieści. Chyba najwyższy czas to zmienić, bo normalnie jest mi wstyd :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja też ze wstydu sięgnęłam po Kinga i jego "Miasteczko Salem" - pierwszą książkę tego autora, którą przeczytałam.
UsuńWidziałam film - mnie się bardzo podobał, ale słyszałam że książka jest o wiele, wiele lepsza - dlatego mam ją od dawna w planach :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę tego ocenić, bo jeszcze nie widziałam filmu.
UsuńKsiążkę oczywiście polecam :)
Na samo wspomnienie fabuły mam ciarki :) Genialna książka!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%.
UsuńTa książka jest tak dobra, że wracałam do niej jeszcze w postaci słuchowiska radiowego i filmu. Ta historia jest naprawdę mocna:)
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam, że powstało na podstawie tej ksiażki słuchowisko radiowe!
UsuńA historia rzeczywiście mocna.
Poluję na nią, może wreszcie uda mi się ją dorwać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli nie możesz, to napisz do redakcji - oni rozwiązują ten problem.
UsuńPozdrawiam także :)
Na mnie również zrobiła duże wrażenie - takiego Kinga chciałabym czytać jak najwięcej :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa teraz poluję na "Cmętarz zwieżąt".