Czy to
możliwe, by boss rosyjskiej mafii, mający pod sobą tuziny przerośniętych i muskularnych typów, którzy z uśmiechem na ustach
gotowi są poderżnąć ci w każdej chwili gardło, bał się jednego człowieka?
Okazuje się, że tak - jeśli tym
człowiekiem jest John Wick! A wierzcie
mi, że to gangster pierwszej klasy, który - niczym MacGyver – już zwykłym ołówkiem
sieje zamęt i spustoszenie. Płatny morderca, o krwawej ksywie Baba Jaga, wraca
do gry po tym, jak syn wspomnianego wyżej mafiosa kradnie mu samochód i zabija
suczkę, będącą ostatnim prezentem od zmarłej niedawno żony. Od tej pory, początkowo nieco zwolniona akcja
nabiera tempa, a gdy już się rozpędzi, ciągnie tak do samego końca.
W tym czasie
oglądamy kolejne potyczki, walki i strzelaniny, gdzie ciosy padają tak szybko,
że nie sposób się przed nimi obronić, a trup ściele się tak gęsto, że nie sposób
go zliczyć… Jednym słowem, mamy tu prawdziwe kino akcji, w którym, rzecz jasna,
akcji nie brakuje, ale pomysłu na fabułę lub jej rozwinięcie już tak.
John Wick to
bohater bez polotu. Niby wiemy o nim sporo, a jednak te fakty są tak mało istotne
w całym filmie, że aż bezzasadne wydaje się ich przywoływanie. Ważne jest tu tylko
to, by nie dać się zaskoczyć i by magazynek był pełny. Keanu Reeves w roli
Wicka nie przekonał mnie. Poharatany, zarośnięty, kroczący dumnie w garniturze
nie wyglądał na gangstera, a raczej na wracającego z pracy tatuśka, który idzie
przetrzepać tyłek synalkowi, bo ten pod jego nieobecność urządził imprezę i zdemolował mieszkanie…
Film traci niewątpliwie
też na tym, że Wicka ukazano tylko jako żądnego zemsty gangstera, ba, człowieka,
który po stracie swej żony, zdaje widzieć sens jedynie w bezrefleksyjnym i
bezpardonowym mordowaniu. Przez to cała historia wydaje się niezwykle płytka i
zbanalizowana, a przecież miała swój potencjał, który mimo wszystko nie został całkiem
zaprzepaszczony. Historię ratowała między innymi postać rosyjskiego mafiosa,
grana tu przez Michaela
Nyqvista czy wątek
związany z ekskluzywnym hotelem dla płatnych morderców i innych gangsterów. Zwłaszcza
sposób jego organizacji oraz panujące w nim zasady stanowiły ciekawą i
niezwykle odmienną część filmu, przez co – przyznaję - z większym zainteresowaniem śledziłam akcje
rozgrywającą się w tymże miejscu.
Niemniej
jednak,
nie mogę powiedzieć, że „John Wick” to filmowa katastrofa. Obraz, mimo
swoich wyraźnych
wad, przykuwa uwagę efekciarskim scenami, a czas przy tym upływa
szybko. Tym więc, którzy liczą na typowe kino
akcji, film spodoba się na pewno, tym zaś, którzy od filmu wymagają
refleksji i
ciekawie skonstruowanej fabuły już niekoniecznie. Ja ze swoją oceną
plasuję się gdzieś mniej więcej po środku, bo ani nie oczekiwałam tu
chwytającego za serce dramatu, ale też nie chciałam głupkowatego
rżnięcia głów.
„John Wick” reż. David Leitch, Chad Stahelski
Premiera w Polce miała miejsce 5 grudnia 2014 r.
Premiera w Polce miała miejsce 5 grudnia 2014 r.
Typowe kino akcji omijam szerokim łukiem. Nudzą mnie ciągłe pościgi, strzelaniny i wybuchy. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało :-D Jeśli już, to tylko w kinie, na ogromnym ekranie i potężnym nagłośnieniu :-)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kinem akcji :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypada tak słabo. A ja tak lubię tego aktora.
OdpowiedzUsuńI tak wybieram się na film! :)
OdpowiedzUsuńLubię od czasu obejrzeć sobie jakieś dobre kino akcji, jednak jak widzę "John Wick" do takiego nie należy, dlatego dam sobie spokój i póki co zapomnę o tym tytule. Zajmę się ciekawszymi produkcjami. Jak na razie z niecierpliwością oczekuję "Zaginionej dziewczyny" na Blu-ray lub DVD :P
OdpowiedzUsuńPłatny morderca, o krwawej ksywie Baba Jaga? Niezły pseudonim :) Odnośnie samego filmu, jestem nim zainteresowana, gdyż lubię efekciarskie sceny, dlatego mam nadzieję, że w ogólnym rozrachunku będę usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńW sumie to nigdy nie oczekuję od filmów akcji zbyt wiele. Keanu Reevesa bardzo lubię i z pewnością obejrzę ten obraz.
OdpowiedzUsuńChyba tylko ze względu na Reeves'a bym obejrzała ten film, po prostu lubię z nim filmy ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio przekonuje się do filmów akcji :) Szkoda że ten nie wypadł najlepiej.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że średniak. No, ale może obejrzę :)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie chętnie oglądnę :)
OdpowiedzUsuńoch,raczej nie dla mnie ;) nie miałabym czasu na to. Wolę coś ambitnego lub realistycznego.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za filmami akcji, a skoro i posiada tyle minusów, to chyba całkiem nie ma sensu go oglądać.
OdpowiedzUsuńTak rzadko oglądam filmy, że szkoda mi czasu na marne kino ;)
OdpowiedzUsuńOjej to niestety nie jest film dla mnie :(
OdpowiedzUsuńTym razem muszę odmówić, ale polecę film mojemu tacie, który z pewnością, który uwielbia tego typu klimaty ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię bardzo i na pewno obejrzę jak tylko pojawi się taka opcja;)
OdpowiedzUsuńTen film na pewno by mi się nie spodobał, oglądanie na kinowym ekranie może miałoby jeszcze jakiś sens, ale na pewno nie zrobię tego w domu bez kinowych efektów.
OdpowiedzUsuńLubię tego aktora i oglądam filmy z jego udziałem, więc pewnie obejrzę:)
OdpowiedzUsuńFilm wydaję mi się lekko przerysowany... Obecnie mam w kinowych planach jedynie Hobbita, ale ten film sobie odpuszczę... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W tej chwili raczej nie obejrzę, ale prędzej czy później pewnie się skuszę, bo Keanu Reeves kusi :)
OdpowiedzUsuńNie do końca odnajduje się w tego typu produkcjach, więc na razie sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kinem akcji, zresztą ja ostatnio w ogóle nic nie mogę obejrzeć, bo zaraz zasypiam:D
OdpowiedzUsuńmąż mnie ciągnie na ten film do kina i choć lubię tego aktor i kino akcji, to kurcze właśnie wydaje mi się taki prosty i efekciarski i sama nie wiem co robić ;P
OdpowiedzUsuńJohn Wick to taki matrix, albo Equlibrium - dobry film akcji o ciekawej obsadzie. Warto oglądać!
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł!
OdpowiedzUsuńRaz, dwa, trzy, zabijasz Ty jest produkcją, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę raz jeszcze ;)
OdpowiedzUsuń