22 maja 2015

Przybyłam, zobaczyłam, zwyciężyłam? –czyli Warszawskie Targi Książki


Muszę tam być. To jedno zdanie kołatało mi się od chwili, gdy przejrzałam program tegorocznych Targów Książek w Warszawie. Po prostu muszę. Nie wiem jak, nie wiem  czym, ale wiem kiedy. W sobotę. Żaden inny dzień nie wchodził w rachubę. I nie chodziło o to, że w pozostałe nic się nie działo, że nie było promocji czy wywiadów. Bo oto w ogóle nie chodziło mi, kiedy postanowiłam jechać. Był jeden cel. Jedna misja. A mianowicie:

Eric – Emmanuel Schmitt

Jeśli ktoś odwiedzał już jakiś czas mojego bloga, to wie, że mam bzika na punkcie twórczośći tego autora, więc gdy przeczytałam, że gościem honorowym targów jest Francja, a jednym z ważniejszych jej przedstawicieli będzie mój ukochany pisarz, wcale się nie zastanawiałam nad podróżą. Wyjechałam w sobotę koło 10 rano. Humor mi dopisywał, pogoda także. Jadąc, słuchałam radia i wywiadów oraz audycji z targów. Ktoś powiedział, że wybierając się na nie, trzeba zabrać ze sobą wygodne buty i ogromne pokłady cierpliwości. Miałam się dopiero przekonać, co to tak naprawdę znaczy...

Gdy dotarłam na miejsce, tłum ludzi wylewający się zewsząd ogarnął mnie. Tłum ludzi z książkami pod pachą, w torbach, w ręku. Jakkolwiek poczułam się trochę zagubiona, to widok tych wszystkich osób mnie ucieszył. Zarejestrowałam się i zaczęłam… przeciskanie się i poszukiwanie Schmitta. Kto był, zapewne potwierdzi, że wcale nie było łatwo poruszać się miedzy stosikami. W końcu jednak dopchałam się do stoiska Znaku i jak się okazało… na darmo. Bowiem koniec kolejki, która ustawiła się po autograf od Schmitta był ponad 30 metrów dalej! Cóż, ustawiłam się grzecznie na samym końcu i czekałam (choć ta czynność nigdy nie wychodziła mi dobrze). Posuwaliśmy się w ślimaczym tempie, ale i tak byłam szczęśliwa. Gdy jednak dzieliło nas mniej niż 5 metrów od pisarza, organizatorzy poinformowali, że… TO KONIEC. Możecie sobie tylko wyobrazić moje rozczarowanie… Ale widocznie nie tylko ja się rozczarowałam, bo panie stojące przede mną z żalu? złości? czy czegokolwiek innego, zainterweniowały. Koniec końców, obiecano nam, ze gdy tylko Schmitt skończy udzielać wywiadu, wróci do nas. Odetchnęłam z ulgą… Przynajmniej czekanie nie było tak męczące, bo było z kim interesującym porozmawiać. Jakoś zleciało w końcu, przedreptałam i znalazłam się przy Schmitcie. A o to efekt:


Autograf dostałam na mojej ulubionej książce Schmitta, tj. "Kiedy byłem dziełem sztuki",
której recenzję możecie przeczytać TU.
A więc wypełniłam misję i teraz gdy mam jego podpis, a nawet zdjęcie, mogę śmiało powiedzieć, że było warto. Było warto czekać blisko dwie godziny w tej kolejce!

Potem mogłam wreszcie połazić tak na prawdę po targach. Obejrzałam prawie wszystkie stosika. Zebrałam zakładki, ulotki etc.,  kupiłam sobie nawet materiałową torbę z książkowym nadrukiem, ale książek sobie za wiele nie przywiozłam. „Schmitta” wzięłam z domu, a na targach zakupiłam tylko dwie pozycje. I tak właśnie prezentują się  moje targowe zdobycze:


Prawda, że świetny ten nadruk? :)
Chyba za późno się wzięłam za to zbieranie, bo już mało  co zostało...
Przyznam jednak, że spodziewałam się większych promocji, bo obniżka 25% to dla mnie po prostu za mało. Zazwyczaj kupuję książki z 35% lub większym rabatem. A na targach były przeważnie poucinane „końcówki”. Ja jednak nie przejmowałam się tym za wiele - wiadomo dlaczego!

Byłam na targach. Zobaczyłam je od kuchni. I zdobyłam podpis autora, którego książki mnie zachwycają, który sprawia, że widzę bardziej i czuję więcej, a więc i zwyciężyłam :)

Na koniec przytoczę jeszcze jedną wypowiedź pewnego pana, który przeciskając się miedzy półkami i ludźmi, powiedział pełen zdziwienia, pukając się w głowę, że to nie do pomyślana mówić, że Polacy nie czytają. Należy się jednak obawiać, że czytają ciągle ci sami… Świetnie to ujął!

A Wy byliście na targach? Jakie macie wrażenia czy spostrzeżenia? Czekam na Wasze komentarze :)
Pozdrawiam
nieidentyczna

17 komentarzy:

  1. Ja niestety nie byłam na targach nad czym bardzo ubolewam, ale trudno się mówi. Siła wyższa :)
    Też mam taką torbę z tym zajefajnym nadrukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Torba świetna! Zazdroszczę, ja miałam za daleko :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie byłam, więc wrażeniami się nie podzielę ;( ale liczę na to, że w przyszłym roku mi się uda :).
    P.S. Sekretny język kwiatów czytałam w pierwszym wydaniu i bardzo mi się podobał - ciekawa jestem, jakie ty będziesz miała o nim zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wpis! :) Ja w tym roku na targach nie byłam ze względu na maturę, ale w przyszłym - kto wie, może się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę pobytu na targach XD Wszyscy tak zachwalają i mają tak miłe przeżycia, a ja nie byłam! W sumie mam za daleko i byłam akurat na wycieczce, ale i tak żałuję, że nie pojechałam ;) Gratuluję spotkania z autorem. Jak byłam na katowickich targach też sobie sprawiłam taką torbę, tylko z innym nadrukiem - dumnie ją noszę ^^
    zaczarrowana

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie bylam i zazdroszczę tym, którzy byli. Torbę widziałam już dawno w sieci, ale spotkanie z panem Erickiem to zaskoczenie. Nie wiedziałam, ze i on miał być.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne łupy!
    Ja na targach nie byłam, bo wcześniej udało mi się być na śniadaniu z Cecelią Ahern i zwyczajnie nie zdązyłabym ogarnąc powrotu do domu, gdybym jeszcze skusiła się odwiedzić stadion...
    Ale Tobie zazdroszczę i gratuluję łupów!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również nie byłam na targach, bo podobnie jak Scathach musiałam po śniadaniu z Cecelią wracać do domu :) Ale obiecałam sobie, że za rok na pewno przybędę. Koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że jednak udało Ci się dobić do ulubionego autora ;) Ja na targach nie byłam, ale za pół roku muszę w końcu pojawić się na tych organizowanych w moim województwie, chociaż na pewno tak spektakularne jak w Warszawie to one nie będą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdroszczę wizyty na Targach. Może uda mi się kiedyś dołączyć do reszty blogerek...Cieszę się, ze zdobyłaś autograf swojego ulubionego pisarza :) Wiem jaka to radość czytać osobistą dedykację :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż miło czytać, że udało Ci się spotkać z tak lubianym autorem :) Wyobrażam sobie te emocje, zresztą sama lubię Schmitta :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, że udało Ci się zdobyć podpis ulubionego autora. :) Ja na Targach w Warszawie nie byłam, ale w tym tygodniu stawiałam pierwsze nieśmiałe kroki na dwóch spotkaniach autorskich - z Katarzyną Bondą i Markiem Krajewskim. Jestem bardzo szczęśliwa :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnie zdanie mnie rozbroiło :D Ale taka prawda :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jeszcze nigdy nie byłam na żadnych targach bo mam po prostu bardzo daleko, ale mam nadzieje że może na przyszły rok uda mi się gdzieś wybrać :D A promocje faktycznie prawie żadne :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Fantastyczna torba, to trzeba przyznać :) Miałam na targach się pojawić, ale uczelnia, rzecz wredna i podstępna skutecznie pokrzyżowała mi plany.
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. "Kiedy byłem dziełem sztuki" to pierwsza książka autora jaką czytałam i mam do niej ogromny sentyment. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Echhh zazdroszczę. Ja nie miałam jeszcze okazji zawitać na Targach

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...