![]() |
Źródło: klik |
Tak jak w
przypadku bohaterki książki Kate Kerrigan „Przebudzenie” - sześćdziesięcioparoletniej
Eileen, która nigdy nie dowiedziałaby się o swojej chorobie, gdyby nie udała
się, za namową przyjaciółki, na darmowe badania w okolicy. To miał być zwykły
babski dzień, po badaniach miały w planach zakupy i wypad do kawiarni. Żadna nie
spodziewała się przecież usłyszeć, że coś wykryli, że jest to niepokojące, że
potrzeba więcej badań. Niestety, Elieen to spotkało. Diagnoza była straszna: nowotwór
jajników, IV stadium - prawdopodobnie śmiertelne. To był cios. Okrutny cios od
życia, które przecież nigdy ją nie rozpieszczało. Wręcz przeciwnie – zmuszało
do ciągłej walki, stawiało przed dramatycznymi wyborami.
O losach Eileen dowiadujemy się z opowieści
jej córki, Grace. To ona odkrywa „sekret” matki, i to dość przypadkowo. Od tej
pory – co oczywiste - jej osobiste życie schodzi na dalszy plan, kobieta
pragnie poświęcić jak najwięcej czasu matce, zająć się nią, powiedzieć to, co
ważne; po prostu przebywać z nią i jej pomagać. Ale Eileen, jak zawsze
oszczędna w uczuciach, wydaje się być pogodzona z losem i nie chce jej wsparcia. Zbywa
ją. Wszystko jest przecież w porządku. Nie ma powodu do niepokoju. Nie
potrzebuje bliskości. Przecież to ona jako matka powinna troszczyć się o swoje
dziecko, a nie odwrotnie… Czy Eileen zdoła przełamać swój wewnętrzny opór i nauczy się okazywać emocje?
Czy zaufa własnej córce na tyle, bo opowiedzieć jej o swoich sekretach z
przeszłości?
„Przebudzenie” napisane jest przyjemnym,
obrazowym (przede wszystkim jeśli chodzi o opisy Irlandii, gdzie toczy się część akcji), choć prostym,
pozbawionym zbędnych ozdobników, stylem. Narracja prowadzona jest przez dwie
osoby i toczy się dwutorowo. Z jednej strony poznajemy „bieżące” wydarzenia
rozgrywające się od chwili, kiedy Grace dowiaduje się o chorobie matki.
Opowiada ona o swoich próbach „dotarcia” do niej; całość przeplata krótkimi
retrospekcjami z własnego życia. Z drugiej zaś strony poznajemy losy Eileen, o
których bohaterka opowiada sama, przez co wydają się bardziej prawdopodobne.
Taki zabieg daje też ogląd całej sytuacji „od wewnątrz”, pozwala na wniknięcie
w psychikę tej kobiety, co zapewne umożliwia jej lepsze zrozumienie.
Historia
napisana przez Kerrigan to nie tylko opowieść o walce z rakiem i potrzebie
bliskości, to przede wszystkim opowieść o kobiecie, która „przez lata
ograniczana poczuciem obowiązku, normami społecznymi oraz nakazami religii z
trudem okazuje uczucia, podczas gdy w głębi serca rozpaczliwe pragnie miłości”*.
Eileen dorastała w Irlandii, w latach 40. i 50. minionego wieku, a więc w
czasie, w którym tradycja i religia stanowiły główne wyznaczniki ludzkich
zachowań - kobieta była wtedy jeszcze dozgonnie oddana swojemu mężowi, bo
możliwości rozwodu nawet nie rozważano, nosiła sukienki, a spodnie uważała za
szatański wymysł. „Przebudzenie” to jednak także opowieść o jej córce, nieco
zagubionej, rozpaczliwe poszukującej ciepła i miłości czterdziestoletniej,
samotnej nauczycielce. To wreszcie powieść o kobietach i dla kobiet, choć
pewnie i mężczyźni mogliby wiele z niej czerpać, zwłaszcza jeśli chodzi o
zrozumienie złożonej kobiecej psychiki oraz przyczyn jej niektórych zachowań.
„Przebudzenie”
kipi od emocji, choć te są najczęściej dobrze skrywane przez bohaterki. Swoją
fabułą potrafi wzruszyć od łez i jednocześnie rozśmieszyć. Przede wszystkim
jednak skłania do refleksji, pozostawia po przeczytaniu niezatarty ślad w
pamięci. Ślad po wyjątkowej lekturze, którą polecam także i Wam.
liczba stron: 272
Moja ocena: 8/10
* fragment z okładki
Chociaż ja sama nigdy nie miałam raka, straszliwie się tej śmiertelnej choroby boję i nie wiem, czy dam radę, by przeczytać tę książkę. Cóż. Dobrze jednak usłyszeć, że takie dobre książki jeszcze są :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Są i pewnie jest ich dużo. Tylko, by na nie trafić - potrzeba czasu. Rozumiem Twoją obawę i nie będę nalegać :)
UsuńZastanowię się nad tą książką, gdyż widzę, iż jest drastyczna ..:(
OdpowiedzUsuńCzy drastyczna to nie wiem, na pewno pełna emocji i wzruszająca.
UsuńUwielbiam książki naładowane emocjami. Tak, to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, sądzę, że ta powieść przypadłaby Ci do gustu :)
UsuńBardzo nie lubię czytać o nowotworach i innych nieuleczalnych chorobach. Ja się po prostu boję takiej tematyki. Jakoś jestem przeczulona na tym punkcie, w związku z czym staram się regularnie chodzić na wszelkie badania i kontrole, chociaż wiem, że to mnie nie ustrzeże przed najgorszym. Wracając jednak do sedna sprawy, wybacz, ale mimo twojej pochlebnej rekomendacji, nie czuje się na siłach by zmierzyć się z tą książką.
OdpowiedzUsuńNo cóż, rozumiem Cię Cyrysiu i nie będę nalegać.
UsuńChoroby nowotworowej boję się najbardziej na świecie....
OdpowiedzUsuńPewnie jak większość ludzi...
UsuńW sumie to jakby nie był złośliwy to może lepiej nie wiedzieć, że jest się chorym...
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... To są trudne sprawy i każdy podchodzi do ich indywidualnie.
UsuńKiedyś przeczytałam sporo książek o tematyce nowotworowej. Teraz, może ze względu na porę roku, wolę coś lżejszego i mniej poważnego, jednak mam pewność, że jeszcze wrócę do takich książek, dlatego na wszelki wypadek zapiszę sobie ten tytuł, bo mnie zaciekawił i zainteresował.
OdpowiedzUsuńMoże i pogoda za oknem nie sprzyja czytaniu książek o takiej tematyce. Mnie ona nie przeszkadzała, bo od "Przebudzenia" ciężko się oderwać. Polecam zajrzeć do tej powieści!
UsuńJa póki co zabieram się za inną książkę o tej chorobie. Ale może i tą kiedyś przeczytam?
OdpowiedzUsuńMoże. Czekam więc na Twoją recenzję. Ciekawe co za książkę dorwałaś :)
UsuńKsiążki o takich tematach są jak dla mnie najważniejsze! Dlatego też z miłą chęcią zapoznam się z tą lekturą.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowałam :)
UsuńPrzekonuje mnie ta trudna tematyka i bogactwo emocji - z pewnością pozycja jest ciekawa i warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńOj, warta. Sięgnij i przekonaj się osobiście.
UsuńChoć tematyka bardzo trudna, jednak lubię książki, które dostarczają całej gamy emocji, dlatego chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć!
UsuńCieszę się, że napisałaś o tej książce, bo miałam na nią oko i teraz już wiem, że warto się zdecydować :)
OdpowiedzUsuńJa na ksiażkę wpadłam przypadkowo.
UsuńFajnie, że mogłam Ci pomóc. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
O nie, temat nowotworu, w tym wakacyjnym okresie, zdecydowanie odpada. Za dużo tej choroby wokół mnie ostatnio, dlatego jednak odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem. W tej sytuacji chyba będzie lepiej skupić się na "lżejszych" pozycjach :)
UsuńMoże w zimie? Albo nawet późną jesienią? Gdy jest lato ciężko mi "udźwignąć" taką tematykę w książkach... Mimo, że bardzo ją lubię, ale chyba każdy potrzebuje czasem "odetchnąć" ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Nie przejmuj się. Wielu tak ma - co można nawet zauważyć w tych komentarzach.
UsuńTrudna tematyka. Chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja postawa!
UsuńNie zdecyduję się na przeczytanie tej książki, tematyka za trudna dla mnie - omijam książki w których pojawią się choroby.
OdpowiedzUsuńCóż, nie bardzo rozumiem, dlaczego je omijasz, skoro i tak choroby, cierpienia są częścią naszego życia, i i tak się od nich nie ucieknie, ale szanuję Twoją decyzję.
UsuńW tej chwili wiem, że trudno byłoby mi się z nią mierzyć, ale cenię takie emocjonalne lektury i za jakiś czas chętnie bym po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że później skusisz się na tę powieść.
UsuńSzkoda, że bohaterki zbliżają się do siebie i zaczynają ufać w późnym wieku, dopiero gdy życie matki jest zagrożone straszną chorobą...
OdpowiedzUsuńCzasami tak już jest. Wizja niedalekiej śmierci, końca potrafi wiele zmienić.
UsuńTakie nieszczęścia zawsze zbliżają ludzi. Bardzo bym chciała przeczytać! Dziwne, bo gdybym zobaczyła w bibliotece czy księgarni, to okładka pewnie by mnie nie przyciągnęła, ale treść wynagradza wszystko :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, treść jest najważniejsza. Ale przyznam, że gdyby ta książka nie leżała na stercie innych, głównie w czarnych/ciemnych okładkach, to chyba też nie zwróciłabym na nią uwagi...
Usuń