Maja
– główna bohaterka najnowszej powieści
Krystyny Mirek to kobieta z dość pokaźnym bagażem życiowych doświadczeń,
które
mimo wszystko, ujęte w całość, dają nieco nudny i przewidywalny obraz
jej
życia. Monotonia jednak nie trwa długo. Humorzasty los sprzysięga się
przeciw
kobiecie i wywraca jej „sielskie” życie do góry nogami. Ukochany
mężczyzna
oznajmia jej, że znudził się rodzinnymi obowiązkami i odchodzi,
zostawiając ją samą z mały dzieckiem. Ale to nie koniec kłopotów.
Firmę, w której pracuje kobieta, przejmuje syn dotychczasowego prezesa.
Szymon Burski
chce w ten sposób odegrać się na znienawidzonym ojcu. Powodowany
osobistymi
pobudkami i opowieściami matki, zwalnia Maję uznając, że ta ma romans z
jego
ojcem. Kiedy wychodzi na jaw, że to tylko bezpodstawne przypuszczenia
mężczyzna
jedzie przeprosić kobietę i prosić, by wróciła do pracy. I tu zaczyna
się właściwa
akacja!
Szymon nieoczekiwanie zakochuje się Mai. I
choć ona ma na razie dosyć związków, cierpliwie czeka i nieustannie ponawia
próby zbliżenia się do niej i zaprzyjaźnienia się z jej synkiem. W tak zwanym międzyczasie pojawiają się nowi bohaterowie – brat
Szymona, ich matka, Ada - siostra Mai, zona byłego partnera kobiety, których problemy
zostają zręcznie wplecione w miłosną historię tych dwojga.
Prosty język, klarowna konstrukcja i zróżnicowane
zarysy postaci sprawiają, że „Pojedynek uczuć” czyta się niezwykle szybko i
przyjemnie. A mnogość podejmowanych w książce problemów, ich uniwersalizm i
autentyzm dają możliwość odnalezienia się każdemu czytelnikowi w świecie
bohaterów, postawienia się w ich sytuacji i przeżywania jej wraz z nimi.
Jeśli chcecie przeczytać lekką opowieść, w
sam raz na letnie upały, polecam sięgniecie po rodzinną prozę i zapoznanie się
z „Pojedynkiem uczuć”, w którym chyba każdy brał kiedyś udział. :) A jeśli nie
to wszystko przed Wami.
"Pojedynek uczuć" Krystyna Mirek, wyd. Feeria
liczba stron: 336
Moja ocena: 6/10
Mogłoby się wydawać, że ocena jest zaniżona. Według mnie tak nie jest. Pomysł wykorzystany przez autorkę nie jest novum, a i jego realizacja jest... prosta, zwyczajna. Pewne komplikacje życiowe, są pokonywane przez miażdżąca siłę miłości. Piękne, ale moim zdaniem, nie do końca prawdziwe. Pomysł mnie nie ujął, ale mimo wszytko - przez wzgląd na zróżnicowanych bohaterów, ich autentyczne problemy, naprawdę ciekawe wątki poboczne - książkę oceniam jako "dobrą" i godną polecania.
* źródło zdjęcia: wydawnictwo Feeria
Mogłoby się wydawać, że ocena jest zaniżona. Według mnie tak nie jest. Pomysł wykorzystany przez autorkę nie jest novum, a i jego realizacja jest... prosta, zwyczajna. Pewne komplikacje życiowe, są pokonywane przez miażdżąca siłę miłości. Piękne, ale moim zdaniem, nie do końca prawdziwe. Pomysł mnie nie ujął, ale mimo wszytko - przez wzgląd na zróżnicowanych bohaterów, ich autentyczne problemy, naprawdę ciekawe wątki poboczne - książkę oceniam jako "dobrą" i godną polecania.
* źródło zdjęcia: wydawnictwo Feeria
Świetna recenzja ;) Tylko.. Niby fajna, a jednak ocena "6/10". Czemu tak mało? Jeśli można wiedzieć ;)))
OdpowiedzUsuńJa zapraszam na mojego bloga. Także dopiero zaczynam ;) http://ksiazki-moim-okiem.blogspot.com/
Już tłumaczę. Ocena jest taka, ponieważ pomysł mnie nie do końca zachwycił. Jest - jakby to zgrabnie ująć - nieco często wykorzystywany przez twórców :) Czytałam wiele podobnych, acz inaczej opisanych, historii, które właśnie dzięki odmiennemu ujęciu wiele zyskiwały w moich oczach. Myślę, że do tej naprawdę pełnej ciepła i prostej opowieści idealnie pasuje ocena "dobra".
UsuńDziękuję za zwrócenie uwagi. Zaraz naniosę małe wytłumaczenie oceny w recenzji :)
Pozdrawiam serdecznie. I zapraszam ponownie na mojego bloga :)
Twoja odpowiedź na komentarz Bidon szczególnie utwierdziła mnie w tym, że nie warto sięgać po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie uważam, by książka nie była warta poświęconej jej uwagi, choćby dlatego, żeby sprawdzić, jak bardzo się mylę :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Książkę już mam w swoich zasobach bibliotecznych, ale jeszcze jej nie czytałam, lecz niebawem to uczynię.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, bo chętnie przeczytam Twoją recenzję :)
UsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię przeczytać takie lekkie książki, więc kiedyś się z nią pewnie zapoznam!
Dziękuję bardzo :)Prawda, czasami potrzeba wytchnienia.
UsuńPozdrawiam i zapraszam ponownie na mojego bloga.
Błogosławionaś Ty, albowiem nadajesz swym recenzjom tytuły, co jest piękne, acz w książkowej blogosferze wybitnie rzadko spotykane. Według mnie ten mały drobiazg świadczy o zaklętym w duszy blogera artyzmie, a ponieważ artyzm nadzwyczaj cenię, to zapewne jeszcze nie raz w Twych kiełkujących progach zagoszczę. Do widzenia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przemiły komplement! W ten sposób o tym nie myślałam...
UsuńZapraszam jak najczęściej. Do zobaczenia!