Nie wiem, w czym tkwi problem, ale jak wampir
święconej wody i czosnku, ja unikam fantastyki, a już na pewno
przekoloryzowanej – w moim odczuciu – sagi „Zmierzch”. Wiem, film a książka to niemała
różnica. Ale ja oglądałam malutki fragment, który skutecznie mnie zniechęcił do
obu pozycji. Zwyczajnie, tanie historyjki o wampirach, ich spopularyzowanie,
nieustające wznowienia legend jakoby Dracula istniał naprawdę, są nie dla mnie.
Nie wierzę w takie rzeczy.
„Miasteczko Salem” Stephena Kinga kupiłam w
ciemno, za przewodnika mając jedynie trzy krótkie zdania opisu z tyłu książki.
Powodował mną wstyd, że aż dotąd tego nie zrobiłam. W końcu tyle mówi się o
Kingu i jego twórczości... A ja nie zapoznałam się z ani jedną jego książką.
Powieść jest
doskonale skonstruowana, co osiągnięto głównie za sprawą misternie budowanej
dramaturgii. Czytelnika wprowadza się najpierw w scenerię małego amerykańskiego
miasteczka (choć w rzeczywistości jest to dziura zabita deskami); zapoznaje się
go z każdym znaczącym (lub raczej wyróżniającym się czymś szczególnym)
mieszkańcem. Tu naprawdę nic nie zapowiadało nadchodzącej makabry. Życie
toczyło się z wolna, wręcz mozolnie i nudno, do czasu..., kiedy sprzedano pewien
dom - ołtarz wystawiony złym mocom, siedzisko rozprzestrzeniającego się Zła.
Ben Mears
spędził dzieciństwo w Salem, teraz po kilkudziesięciu latach wraca – wg
oficjalnej wersji – by napisać nową książkę. Jest bowiem poczytnym pisarzem. Jego
prawdziwy powód powrotu jest zgoła inny. Mężczyzna pragnie rozliczyć się z
trawiącą go od wewnątrz przeszłością. Przykre i absurdalne wspomnienia tłamszące jego umysł od dawna, nie dają mu
spokoju, chce się z nich rozliczyć i wreszcie zapomnieć. Co jednak, jak się
okaże, nie będzie wcale takie proste.
Ben
szczególnie interesuje się tajemniczym domem Marstenów, górującym nad Salem.
Przed wielu laty doszło tam do makabrycznej zbrodni, właściciel domu zabił
swoją małżonkę, a sam się powiesił. Niedługo po tym, jak wychodzi na jaw, że ten
dom kupili dwaj tajemniczy mężczyźni, w Salem zaczynają dziać się dziwne
rzeczy. Jedni znikają bez wieści, inni giną w przerażających okolicznościach.
Policja jest bezradna, tak samo jak pozostali mieszkańcy. Na to, co się dzieje
w Salem nikt nie może mieć wpływu…
Ben wraz z
grupą kilku zaufanych osób, której udaje się odkryć okrutną prawdę, stara się
zapobiec kolejnym tragediom. Niestety, czasami jest na to za późno… Trudno
wyprzedzić wampira, trudno zaradzić temu, że zdobywają kolejne ofiary
podstępem, trudno
także je zabić.
„Miasteczko Salem” czyta się niezwykle
szybko. Poszczególne rozdziały opisują historię innego bohatera, choć
całościowo są spójne i klarowne. Przyznam się szczerze, że książka tak
oddziałuje na psychikę, że gdy czytałam ją nocą, machinalnie łapałam się za
medalik. Brrr… pamiętam ten dreszczyk. Powieść oczywiście polecam!
"Miasteczko Salem" Stephen King, wyd. Prószyński i S-ka
liczba stron: 528
Moja ocena: 9/10
*źródło zdjęcia: Prószyński i S-ka
"Miasteczko Salem" Stephen King, wyd. Prószyński i S-ka
liczba stron: 528
Moja ocena: 9/10
*źródło zdjęcia: Prószyński i S-ka
Ola jestem twoim pierwszym fanem XD Swietny pomysl z tym blogiem naprawde trzymam kciuki! Czarek :-)
OdpowiedzUsuńDzięki.Dzięki.
UsuńZapraszam tu częściej.
A ja drugim. Ola, naprawdę świetny pomył. - Martyna :)
OdpowiedzUsuńNo bardzo mi miło. Wpadaj częściej.
UsuńZ Kinga czytałam jedynie ,,Dallas 63'' oraz ,,Joyland'', lecz muszę przyznać, że poczułam lekki niedosyt ponieważ liczyłam na przerażający horror, a nie powieść obyczajową, aczkolwiek dobrze napisaną. Mimo to nie zrażam się tylko dalej chce poznawać dzieła tego autora, dlatego, jak trafi się okazja to przeczytam „Miasteczko Salem”.
OdpowiedzUsuńZachęcam. Ja mam w planach jeszcze "Misery" oraz "Cmętarz zwiężąt".
UsuńJeśli chodzi o twórczość Kinga to było mi dane zapoznać się jedynie z „Podpalaczką”, która ani mnie nie zachwyciła, ani też nie była zła, po prostu przyjemna lektura, mam w swoich czytelniczych planach poznanie innych książek autora i być może następną będzie "Miasteczko Salem”. :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Skoro mnie, nie lubiącej fantastyki, ta książka się spodobała, to musi być coś na rzeczy :)
UsuńMile wspominam chwile spędzone z "Miasteczkiem Salem" :) - świetna książka!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Ciekawi mnie jeszcze film :)
UsuńTeż chętnie obejrzałabym film :)
UsuńOj tak, "Miasteczko Salem" jest naprawdę świetne. Masz w planach "Misery"? O, to jeszcze bardziej mi się podobało, zupełnie inna bajka.
OdpowiedzUsuńOj tak, "Miasteczko Salem" jest naprawdę świetne. Masz w planach "Misery"? O, to jeszcze bardziej mi się podobało, zupełnie inna bajka.
OdpowiedzUsuń