Dziecko potrafi dać wiele szczęścia. Ma w sobie coś magicznego; roztacza
wokół siebie specyficzną aurę radości, dumy, miłości, nadziei na lepsze jutro. Jednak
inteligentny rodzic wie, że każda radość zmazywana jest smutkiem, każde
zwycięstwo – porażką. Zdaje sobie sprawę, że jego maluszek nie uniknie w życiu
cierpienia. I choćby oddał wszystko, co posiada, nie uchroni go przed tym.
Kelle Hampton, trzydziestojednolatka (w 2010 roku) czeka na swoje
drugie dziecko. Córeczkę. Nellę. Pieczołowicie przygotowuje się na dzień
spotkania, poznania tej małej istotki, którą do tej pory znała jedynie ze zdjęć
USG i poruszeń w jej brzuchu. Naszykowała torbę. Zapakowała różowe śpioszki,
sukieneczki zrobione na drutach przez jej mamę, światełka i świece zapachowe,
żeby umilić sobie pobyt w szpitalu. Zrobiła nawet własnoręcznie małe upominki
dla odwiedzających, ją i Nellę, przyjaciół. To miał być wielki dzień!
Jednak już w chwili, kiedy położono na piersiach Kelle jej
córeczkę, wiedziała… Wiedziała od samego początku. Ale mimo to szukała kogoś,
kto temu zaprzeczy. Przecież to nie mogła być prawda. To nie mogło spotkać jej
rodziny. Co z jej planami? Wyobrażeniami? Co z obiecaną Lainey, starszej
córeczce, siostrzaną więzią?
Nella
urodziła się z zespołem Downa, co było ogromnym zaskoczeniem dla jej rodziców,
dziadków, rodzeństwa, cioć i wujków. Jednak choroba nie pomniejsza miłości tych
osób do nowo narodzonego maleństwa, ona ją pomnaża i wzmacnia. Choć największy
problem z zaakceptowaniem odmienności dziewczynki… ma jej mama. Fakt, że Nella
jest chora, przytłacza kobietę i głęboko rani. Nie o takim życiu dla swojej pociechy
przecież marzyła.
Wielokrotnie
przechodzi chwile zwątpienia, momenty depresji – nie jest jednak osamotniona w
swoim cierpieniu. Ma wspaniałą rodzinę i przyjaciółki, które robią wszystko, by
pomóc jej oswoić się z chorobą Nelli. Kelle walczy więc ze sobą, ucząc się trudnej
sztuki miłości niedoskonałego. Nie, stop! Nella jest przecież doskonała. Ma
tylko dodatkowy chromosom, który czyni ją jeszcze bardziej wyjątkową!
Taki historie najbardziej trafiają do ojego serca, dlatego na długo je zapamiętuje.
OdpowiedzUsuńBo takie historie warte są zapamiętania!
UsuńOch, wspaniała książka. Czuję, że roniłabym krokodyle łzy:)
OdpowiedzUsuńNie zostaje mi w takim razie nic innego, jak szczerze zachęcić do przeczytania tej książki.
UsuńJa podczas lektury "Nelli..." płakałam kilka razy.
Pozdrawiam :)
Zapowiada się interesująco
OdpowiedzUsuńI takie też jest!
UsuńCzytając twoją recenzje ponownie łza mi się w oku zakręciła ze wzruszenia. To bardzo piękna i wzruszająca historia. Jedna z lepszych, życiowych książek, jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie do Twojego. Historia Nelli i jej mamy jest po po prostu piękna.
UsuńNie wiem, nie wiem. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka :)
OdpowiedzUsuń