21 sierpnia 2013

Zrozumieć kobietę

Kobiety uwielbiają wszystko analizować. Poddawać szczegółowym oględzinom. Przypominać – mogłoby się wydawać – nieistotne fakty. Roztrząsać. Gdybać. Rozmyślać. Czasami tylko to szczególne zamiłowanie może przynieść opłakane skutki… Jakie? To już przedstawia, w swojej książce zatytułowanej „Tektonika uczuć”, Eric –Emmanuel Schmitt. 

Diane to kobieta mocno stąpająca po ziemi, robiąca karierę w polityce. Przez lata odrzucała zaloty Richarda, żeby teraz je przyjąć. Ich szczęście nie trwa jednak długo, przynajmniej nie w odczuciu kobiety. Mężczyzna już przecież nie tęskni tak bardzo, jak kiedyś; nie przybiega uradowany po kilku godzinach niewidzenia się z ukochaną. I choć matka Diane daje jej sensowne wytłumaczenia, ona na siłę próbuje przeanalizować swój związek, znaleźć błąd, zrozumieć. Nie trafiają do niej nawet takie argumenty, jak ten: „Kobiety mogą zrozumieć tylko to, co jest kobiece w mężczyźnie; mężczyźni tylko to, co jest męskie w kobiecie. Innymi słowy, żadna płeć nigdy nie zrozumie drugiej. Tłumacząc sobie jego zachowanie, możesz być pewna, że się mylisz.”* Obawia się, że Richard się znudził. Wmawia sobie to. 

W końcu decyduje się na rozmowę z mężczyzną. Bardzo dziwną rozmowę. Pełną niedomówień. Podczas, której zakochani(!) rozstają się i… zostają przyjaciółmi. Zrozpaczona Diane jednak szybko znajduje pociesznie. Nie, wcale nie w ramionach innego mężczyzny. To było by za proste. Zamienia miłość na uczucie równie silne – na nienawiść! Wymyśla okrutną intrygę, przez którą pragnie ukarać Richarda. Niestety, sprawia, że mężczyzna odnajduje prawdziwe szczęście…

Schmitt po raz kolejny udowadnia, że zna się na kobietach; potrafi doskonale odtworzyć ich tok rozumowania. Zadanie trudne, wręcz powiedziałabym, żmudne (a niekiedy i karkołomne), jemu udaje się nadzwyczaj dobrze, realnie. W „Tektonice uczuć” bawi się więc w terapeutę, filozofa i swata jednocześnie, odsłaniając brutalną prawdę o… kobietach (choć mężczyźni nie są bez winy!).

Książka jest napisana z podziałem na role, więc czyta się ją niezwykle szybko i przyjemnie – także za sprawą wyrazistych i błyskotliwych dialogów. Nie jest to kolejna nudna pozycja z serii: Miłosne podchody kończące się happy endem!, to o wiele bardziej wartościowa lektura, poruszająca problemy uniwersalne i zmuszająca do zastanowienia się nad nimi. 
Polecam wszystkim bez wyjątku! 


"Tektonika uczuć" Eric-Emmanuel Schmitt, wyd. Znak
liczba stron: 142

Moja ocena: 8/10

* cytat pochodzi z książki
źródło zdjęcia: Wydawnictwo Znak

9 komentarzy:

  1. Jaka piękna, skromna okładka. Ujęła mnie i cieszę się, że treść "Tektoniki uczuć" również zasługuje na poznanie, ponieważ od dawna planuje poznać twórczość Schmitta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Okładki z tej serii są świetne. Niby skromne, ale w połączeniu z treścią, bardzo wymowne.

      Usuń
  2. Od 'Oskara i pani Rózy' nie cyztałam jeszcze nic tego autora. Boję sie troche rozczarowania, poniewaz 'Oskar..' to ksiazka o bardzo teudnej tematyce, co lubię najbardziej. Inne książki Scmita wydają się mi byc nieco inne, moze sie mylę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam wszytko, co zostało wydane w Polsce. Niektóre pozycje kilkakrotnie. Teraz je odświeżam i piszę recenzję. Nie powiem, że wszystkie książki Schmitta są równie dobre. Zdarzają się nieco słabsze. Ale ta spokojnie spełniła moje czytelnicze oczekiwania, więc ją polecam :)

      Usuń
    2. Nawet dobrym autorom, trafiają się złe książki. Weźmy Stephena Kinga, nie wszystkie książki jego autorstwa są genialne, ale te na prawdę dobre godne są zapamiętania.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...