„Jak posiedzisz dłużej, to zobaczysz gorsze rzeczy. Przestaniesz
się dziwić. Tutaj wszystko jest proste. Żeby nie być cwelem, trzeba dymać
cweli. Żeby nie być frajerem, trzeba gnębić frajerów. A przynajmniej nie wolno
bać się tych spraw. Przypeniasz pierwszy raz, to możesz przypeniać i drugi.
Przypeniasz w małej sprawie, to możesz przypeniać i w dużej. Nie ma litości.
Litość to zbrodnia. Codziennie musisz sobie to powtarzać. (…) Kryminał jest dla
sztywnych chłopaków.”
Oto
prawdziwa więzienna rzeczywistość. Oto swoiste credo sztywnych chłopaków,
ziomków i wspólasów. Kryminał to prawdziwa lekcja życia. Niełatwa, ale według
nich, warta odrobienia. To sprawdzian odporności psychicznej i fizycznej,
sprawdzian odwagi, siły, ale – wbrew pozorom – również wzajemnej
przyjaźni. A „Mury Hebronu” Andrzeja
Stasiuka, a więc zbiór więziennych opowiadań, które jeden z krytyków nazwał epitafiami spod celi, to pozycja nie dla
ludzi o słabych nerwach. Już początkowe, króciutkie, bo kilkustronicowe, opowiadania
są sprawdzianem tego, czy czytelnik jest gotów „na więcej”, co w tym przypadku
oznacza dodatkową i dobrowolna ampułkę zła w czystej postaci. Bowiem „Mury
Hebronu” reprezentują skrajnie brutalny, niekiedy ordynarny typ prozy, której
sugestywność opisów, realizm zdarzeń są nie tyle przytłaczające, co wręcz obrzydzające.
Dziesięć
początkowych opowiadań, jak już wspomniałam, to zapowiedź tego, co czeka nas
dalej, to nieznaczne i niepozorne preludium do historii porażającej, ale i
niezwykle frapującej, od której trudno się oderwać. „Opowieść jednej nocy”, bo
tak brzmi tytuł tego „głównego” opowiadania, to zapis relacji starego recydywisty
- złodzieja, który „spotyka” w więzieniu znajomego małolata (jak go nazywa) i
któremu opowiada skomplikowaną historię swojego życia, wdrażając go powoli w
brutalny świat więziennych reguł i praw. Mówi o swoim domu rodzinnym, który z
rodziną miał wspólną tylko nazwę, bowiem bliżsi mu od własnej matki byli
zaufani ziomkowie. To oni wprowadzili go w złodziejski półświatek, nauczyli paru
przydatnych sztuczek, tak by sam mógł organizować „akcje”. Niestety, co zresztą
było do przewidzenia, któraś z owych „akcji” musiała zakończyć się dla bohatera
„łapanką” i wyrokiem. Trafił wtedy do poprawczaka, który uważa za gorszy nawet
od kryminału. To, co tam się działo przewyższa więzienne okropności. Na tym
jednak nie kończy swej opowieści, przywołuje kolejne fakty ze swojego życia,
kolejne „akcje”, przesłuchania, pobyty w więzieniach. I choć mogłoby się
wydawać, że mówi o tym samym, tak nie jest. Każdy nowo rozpoczynany wątek, jest
inny. Pojawiają się nowi bohaterowie, nowe miejsce, nowe sytuacje, których
rozwój czytelnik śledzi z żywym zainteresowaniem.
„Jaka kara? Jaki sąd? Kto mnie sądził? Jakaś banda złodziei, co
kradnie pod ochroną tego swojego prawa. Małolat, przecież to jest cyrk. Żeby
bandyci, co napierdalali mnie przez tydzień na komisariacie, robili potem za
uczciwych świadków. Złodziej skazujący złodzieja. I to złodziej, który nic nie ryzykuje. Ja
jestem złodziej, ale płacę uczciwie, płacę wolnością, moim jedynym skarbem.”*
Andrzej Stasiuk |
Powieść
więźnia jest całkiem uporządkowana, sporadycznie bowiem zdarzają się wtrącenia,
które jednak nie zakłócają lektury, a uzupełniają jego historię o ciekawe wątki
lub wyrażają jego sądy czy przemyślenia. „Mury Hebronu” są stylizowane na gwarę
więzienną, pełne kolokwializmów i wulgaryzmów, ale mimo to język jest tu niezwykle
dopracowany. I choć sprawia on początkowo wrażenie chaotycznego, to jednak
czytelnik po kilku stronach nabiera pewności, że jest to zabieg w pełni
przemyślany i zaplanowany, który uwiarygodnia tę historię. Stasiuk pisze –
jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmi – lekko i drapieżnie zarazem. Lekko, bo
przez wzgląd na zgrabny i dopracowany styl, opowiadania czyta się szybko.
Drapieżnie, bo pisze bez patosu, nikogo nie obwinia, nikogo też nie
usprawiedliwia, po mistrzowsku wręcz opisuje świat pełen przemocy i zła. A
ocenę i refleksję pozostawia czytelnikom. Ciekawostką jest, że Stasiuk sam
spędził w więzieniu półtora roku za dezercję z wojska, więc to, o czym pisze zapewne
nie jest w pełni zmyśloną historia.
„Mury
Hebronu” polecam wszystkim, którzy nie boją się trudnych tematów, a szukają
naprawdę dobrej i przemyślanej prozy. Gwarantuję Wam, że wizja więziennego
świata, nakreślona przez Stasiuka, zaszokuje Was swym okrucieństwem i
bezwzględnością, co jednak przekłada się także na niepowtarzalność i
oryginalność tej pozycji.
„Mury Hebronu” Andrzej Stasiuk, Wydawnictwo Czarne
liczba
stron: 161
Moja
ocena: 9/10
*cytaty
pochodzą z książki, s. [odpowiednio] 131. i 113.
Rzadko czytuję opowiadania ale te wyjątkowo mnie zaintrygowały. Twoja recenzja podsyca ciekawość...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszy mnie fakt, że udało mi się Cię zainteresować. Sięgnij po te opowiadania - nie będziesz żałować.
UsuńZaintrygowałaś mnie i książką i jej recenzją :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Polecam lekturę tej "Murów Hebronu".
UsuńLubię czytać książki opisujące więzienną rzeczywistość, bo to dla mnie całkiem inny świat. Brutalny, bezwzględny, a jednocześnie na swój sposób magnetyzujący. Dlatego też chętnie poznam powyższą pozycję, tym bardziej, że oceniasz ją pozytywnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, Cyrysiu, że Tobie ta książka by się spodobała. Polecam Ci ją.
UsuńWięzienna rzeczywistość to nie moja bajka, więc raczej tylko męczyłabym się czytając o czymś co mnie nie interesuje.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Nie będę więc zmuszać na siłę :P
UsuńKsiążka która opisuje zupełnie nieznany mi świat - zdecydowanie coś dla mnie, więc z pewnością się za tą pozycją rozejrzę i spróbuję z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoje przemyślenia co do niej.
UsuńTrochę się boję tego okrucieństwa i brutalności, ale z drugiej strony bardzo cenię Stasiuka, więc być może kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńZachęcam!
UsuńZaciekawiłaś mnie, bo takie tematy wywołują u mnie ciarki i chętnie bym się przekonała, co autor zaserwował w tej książce.
OdpowiedzUsuńOj, zaserwował. Tak dużo i tak mocno, że czasami się trudno pozbierać i to mi się najbardziej podoba w "Murach Hebronu". Przekonaj się sama.
UsuńJa raczej nie sięgnę, bo bardzo nie lubię opowiadań.
OdpowiedzUsuńW przedostatnim akapicie, w pierwszym słowie chyba zjadłaś literkę "P". :)
Dzięki. Już sobie poprawiłam.
UsuńOpowiadań nie lubię. A więzienie chyba bym wolała zobaczyć od środka i posłuchać opowieści kryminalistów niż o nich czytać. Bardziej wiarygodne by mi sie wydawały. Tak to teraz odbieram...
OdpowiedzUsuńNo cóż, tak jak pisałam Stasiuk też siedział w więzieniu, więc jego opowiadania nie są w pełni zmyślone.
UsuńOpowiadania, raczej nie ;<
OdpowiedzUsuńNo cóż, nic na siłę, ale czasami warto sięgnąć po coś, czego się na co dzień nie czyta. Wiem, co piszę, bo sama ta robię.
UsuńNie przepadam za opowiadaniami, dlatego raczej nie skuszę się na książkę, chociaż jeszcze to przemyślę, bo naprawdę mnie zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńSkuś się! Myślę, że nie pożałujesz.
UsuńOpowiadania czytam rzadko, wolę jednak dłuższą prozę, ale te przedstawione dzisiaj przez Ciebie bardzo mnie zainteresowały - na pewno kiedyś się z nimi zapoznam.
OdpowiedzUsuńTu ta konwencja opowiadań jest nieco zdeformowana. Jest kilka krótkich początkowych wprowadzających w tematykę więzienną i jedno prawdziwe długie, to, o którym pisałam. Warto zaznajomić się z nimi. Naprawdę.
UsuńBardzo cenię sobie takie szokujące dzieła. Już zapisałam sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. Chciałabym kiedyś poznać Twoją opinię na temat tej książki.
UsuńCiekawa tematyka. Kiedyś na pewno spróbuję zmierzyć się z tym tematem.
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńOcena niesamowicie wysoka, zatem w najbliższym czasie spróbuję ją namierzyć, gdyż uwielbiam takie mroczne, bezwzględne klimaty oprawione w kontrolowany wulgaryzm.
OdpowiedzUsuńKontrolowany wulgaryzm - ciekawe określenie. Podoba mi się!
UsuńWielkie dzięki Ci za polecenie tej książki! Takiej literatury pragne! Możesz być pewna, że prędzej czy później wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. Bardzo się cieszę, że fabuła tej książki tak Ci się spodobała. Czekam więc na Twoją recenzję.
UsuńWygląda na to, że czytasz prawie same wartościowe książki. Ta jest ciekawa i interesująca, ale brutalna. Niekoniecznie dla mnie, w tym momencie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jakoś tak mi się udaję wybierać te prawdziwie wartościowe...
UsuńPozdrawiam także
Czytałam jakiś czas temu już. Bardzo dobra książka. Mocna. Zapadł mi w pamięć fragment z kotem :/
OdpowiedzUsuńJa czytałam ją jakoś 2 lata temu i gdy teraz się za nią miałam ten fragment w głowie. Odrażający!
UsuńNigdy nie czytałam prawdziwej więziennej książki ("Dziewczyny z Danbury" czy jakoś podobnie, chyba się nie liczą?) ani nie oglądalam serialu o takiej tematyce. Z chęcią to zmienię :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, więc trudno mi się wypowiedzieć. Serdecznie polecam Ci tę książkę Stasiuka.
UsuńNie wiem, czy jestem gotowa akurat na tę książkę, ale planuję w tym roku przeczytać coś Stasiuka :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek Stasiuka i ta, będąca jego debiutem, uważam za najlepszą. Inne jakoś tak mnie nie porwały, a ich treść szybko zatarła się w mej głowie. Tę czytałam 2 lata temu, teraz sobie ją odświeżałam, bo dostałam książkę i wiele fragmentów z niej pamiętałam.
UsuńWspaniała książka, aaaa, jaka perełka. Zawsze znajdę coś u ciebie szokująco dobrego. Ostatnio czytałam o więzieniu w "Drzwiach do piekła" Marii Nurowskiej, ale tamto to fikcja i myślę, że zdecydowany pikuś przy twojej lekturze.
OdpowiedzUsuńŁadnie zmieniłaś bloga, podoba mi się nagłówek, ale te usta jakoś mi tu nie pasują, ale to tylko moje odczucia. Jestem szczera do bólu:)
UsuńCieszę się w takim razie, że odnajdujesz coś ciekawego w moich postach.
UsuńCo do nagłówka - dzięki za szczerość. Stworzyłam go na zasadzie skojarzenia, bo Nieidentyczne półki to blog o kulturze z mojej perspektywy, mojej, tj kobiecej, wiec usta mnie wydają się zasadne.
Ok, teraz to bardziej sensowne.
UsuńZe Stasiukiem miałam do czynienia w kilku różnych odsłonach. Ale w tak hardcorowej - jeszcze nie...
OdpowiedzUsuńMoże warto to zmienić?
UsuńPamiętam, że planowałam kupić ten tytuł w prezencie koleżance, która się więzienną tematyką interesowała. Koniec końców podarowałam jej jakiś inny tytuł, ale teraz myślę, że sama chętnie bym przeczytała "Mury Hebronu". Zarezerwowałam ją sobie w bibliotece. Ciekawa jestem jakie wrażenie na mnie zrobi.
OdpowiedzUsuńO, super! Czekam zatem na Twoją recenzję.
UsuńNajpierw komentarz niedotyczący posta - widziałam u Marty z W szponach literek iż szukasz idealnej książki Nory Roberts na początek;) To może najpierw Cię zapytam o gusta: zależy co cię interesuje? Obyczaj? Kryminał? Fantastyka? Bardziej sielanka czy bardziej ogień? Saga rodzinna czy pojedyncza książka? A potem podrzucę kilka tytułów ;)
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie odpisać Ci na emaila.
Usuńco do samej powieści to lubię tego autora, tematyka świetna, cytaty wciągają ;) całość wypada bosko! nic tylko czytać ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Nic tylko czytać.
UsuńLubię czytać takie trudne książki, zapisuję na listę do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę, żebym czytała jakąś książkę o więziennej rzeczywistości, więc dlaczego nie zacząć od tej polecanej przez Ciebie :) ?
OdpowiedzUsuń