Co wyjdzie z
połączenia świata mody, markowych ciuchów, dodatków, paparazzich i kolorowych
pisemek ze światem krwiożerczych dziennikarskich hien żądnych spektakularnych
sensacji? Czy można ten - i tak już
ryzykowny – miks doprawić jeszcze odrobiną poezji i przepysznym pasztetem
domowej roboty? Otóż, okazuje się, że można jeśli ma się tylko lekkie pióro,
poczucie humoru, wrodzony zmysł obserwatora lub po prostu nazywa się Ałbena
Grabowska –Grzyb. Wówczas możemy mięć pewność, że stworzona opowieść będzie
zyskiwać coraz więcej zachwytów, jak w przypadku najnowszej książki tej autorki
„Coraz mniej olśnień”.
Lena zna
swoją wartość, którą dodatkowo podkreśla odpowiednim strojem. Umie od mężczyzn
wyegzekwować dosłownie wszystko – nie przeszkadza jej nawet to, że kartą
przetargową w tych relacjach (transakcjach?) jest jej ciało. Kiedy traci pracę
w modowym piśmie, załamuje się. Ale już niedługo los pokaże – jak zwykle – że
obszedł z nią się niezwykle łaskawie. Zatrudnia się bowiem jako pomoc…
niewidomej poetki, Eli, której pisarska kariera nabiera błyskawicznego tempa;
także za sprawą Leny.
Maria z
kolei to urodzona dziennikarka, twardo stąpająca po ziemi i szalenie
inteligentna. Próbuje wrócić do zawodu, po tym jak jeden z jej telewizyjnych
gości – po ujawnieniu finansowych machlojek, którym przewodniczył – odebrał
sobie życie. Ma jej w tym pomóc historia zmarłej(?) przyjaciółki, którą
niespodziewanie spotyka na ulicy. Stawia sobie za cel poznanie prawdy, dlaczego
Alina zdecydowała się na tak drastyczny krok? Nie wie jednak, że prawda będzie
ją wiele kosztować. Wiele zawodów i rozczarowań…
Alina, a raczej
pani Krysia, porzuciła dom, męża i dzieci oraz pracę lekarki, po to by teraz
lepić pierogi w jednym z praskich barów. Kobieta przez lata tłamszona przez
niechciane ale odgórnie narzucone obowiązki, dopiero w roli kucharki odnajduje
prawdziwe szczęście.
Nieoczekiwanie
losy tych kobiet zaczynają się zazębiać, odsłaniając powoli – niczym układane
puzzle – prawdę, której by się nikt nie spodziewał. To właśnie ta ukryta
historia buduje dramaturgię oraz staje się głównym czynnikiem nie pozwalającym
zaprzestać czytania. Zapewne do tego przyczynia się też świetny warsztat
pisarski autorki - lekki, niewymuszony styl, wyrazisty język oraz narracja,
którą na przemian prowadzą główne bohaterki.
Powieść –
jest dla mnie – próbą zrekonstruowania kobiecych umysłów, odsłonięcia i
zrozumienia mechanizmów ich postępowania. Trudne zadanie, którego podejmowało
się już wielu, w tym przypadku wyszło niezwykle zgrabnie i ciekawie. Być może
jest nieco prawdy w stwierdzeni, że kobietę może zrozumieć tylko druga kobieta.
Więc skoro może zrozumieć, to czemu nie opisać…
„Coraz mniej
olśnień” polecam wszystkim lubiącym niebanalne powieści obyczajowe z barwnymi i zróżnicowanymi postaciami, w których można doszukiwać samego siebie.
„Coraz
mniej olśnień” Ałbena Grabowska – Grzyb, wyd. mwk
liczba stron: 253
liczba stron: 253
Moja
ocena: 9/10
Chętnie bym obejrzała film z podobną fabułą; lubię czasem przy takich odpocząć. Na książkę może kiedyś wygospodaruję trochę czasu. :-)
OdpowiedzUsuńMiałam o tym napisać na końcu recenzji, ale jakoś zapomniałam. Film obejrzałabym z przyjemnością!
UsuńBrzmi bardzo ciekawie i ty również polecasz, ale ja jakoś nie mogę przekonać się do tej książki. Jej zarys fabuły do nie do końca mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale - na szczęście - każdy lubi co innego. Dzięki temu jest znacznie ciekawiej, a i jest o czym poczytać na blogach. Pozdrawiam.
UsuńPowiescią obyczajową nie pogardze, chętnie przeczytam. Ciekawa fabuła :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Naprawdę dobra książka :)
UsuńMoże kiedyś ;D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię niebanalne powieści obyczajowe :) więc może to być coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Tę polecam w szczególności.
UsuńPozdrawiam także i zapraszam do siebie częściej.