5 września 2013

Uciekając przed gębą

Intryguje. Szokuje. Wzbudza kontrowersje. Zachwyca. Ale i odstręcza. Meczy. I tak od lat. Ma ogromne grono zwolenników, i takie samo przeciwników. Czytanie jego utworów to, za każdym razem, podróż w nieznane. Polak znany na całym świecie – tam doceniony, u nas raczej nierozumiany i zapomniany. 

Ten krzywy obraz Witolda Gombrowicza w swojej książce próbowała zmienić Joanna Siedlecka, eseistka i reportażystka, członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W biografii zatytułowanej „Jaśnie Panicz” przedstawia go „od kuchni”, pokazuje jaki był prywatnie. A wszystko dzięki temu, że autorka dotarła do wielu osób bezpośrednio związanych lub znających Witolda – od gosposi z Małoszyc (rodzinnego majątku Gombrowiczów), po sąsiadów, krewnych i znajomych. Wspomnienia te, jak ludzie są bardzo różne. Wszyscy jednak jednomyślnie zgadzają się, że Gombrowicz od dziecka był… inny. Jeden z jego sąsiadów pokusił się nawet o stwierdzenie, że „był najmniej na dziedzica podobny”*. Zapewne wnosił tak po mizernym wyglądzie panicza. 

„Jaśnie Panicz” to nie typowa biografia, gdzie przewala się tysiąc suchych faktów, multum dat i nazwisk, to opowieść o życiu jednego z najbardziej ekstrawaganckich i tajemniczych polskich pisarzy. Oprócz rozdziałów poświęconych wyłącznie Witoldowi, znajdziemy tu także ciekawe informacje z życia jego najbliższej rodziny: braci, siostry i rodziców oraz krewnych Kotkowskich. To właśnie ci ostatni szokują najbardziej (z nich wywodziła się matka Witolda). Sąsiedzi mówili o nich „fisie, czyli dziwadła, oryginały. Wszystko pewnie stąd, że większość z nich żeniła się w rodzinie”*. Sam Gombrowicz twierdził, ze jest przez to obciążony genetycznie i powtarzał, że „co wuj to temat na opowiadanie, co ciotunia na powieść!”*.

Książka jest napisana lekkim piórem, zachowuje autentyczne wypowiedzi rozmówców, które niekiedy trącają gwarą, co tylko wzmaga efekt realizmu – i niekiedy rozśmiesza do łez. Dodatkowym jej atutem są przepiękne zdjęcia opatrzone przypisami, ilustrujące rodzinę Gombrowiczów. 

Każdemu kto tylko, chce lepiej poznać Witolda Gombrowicza polecam z całego serca pozycję Joanny Siedleckiej. To nie tylko studium wiedzy, ale też świetna zabawa, wręcz podróż w czasie! 

„Jaśnie Panicz. O Witoldzie Gombrowiczu” Joanna Siedlecka wyd. Prószyński i S-ka
liczba stron: 312

Moja ocena: 7/10
* wszystkie cytaty pochodzą z książki
źródło strony: Prószyński

*** Na dokładkę – moje małe przemyślenie ***

Gdy wspominam pierwszy raz, kiedy sięgnęłam po „Ferdydurke” (II klasa gimnazjum), widzę siebie zafascynowaną tym utworem, w którym, owszem przyznaję, zdarzały się takie fragmenty, gdzie nie obyło się bez solidnego opracowania. (Może właśnie tak powinno się czytać Gombrowicza – posiłkując się pracami „gombrowiczofilów”, którzy nierzadko poświęcają całe lata na zgłębienie jego dzieła oraz zrozumienie jego samego. Nie chciałabym tu porównywać „Ferdydurke” do Biblii. Ale faktem jest, że wielkie dzieła wymagają objaśnień, przypisów i stosownych komentarzy.) Ale jeszcze więcej było elementów nowych, świeżych i gdzie indziej niespotykanych, dzięki którym lektura tej powieści stawała się przyjemnością. Czytałam i widziałam jak wielki wkład włożył Gombrowicz w stworzenie „Ferdydurke”, i pomimo jej kontrowersyjności i absurdu, udało mi się, już wtedy, odczytać przesłanie.

A jaki jest wasz stosunek do twórczości Gombrowicza?

12 komentarzy:

  1. Przyznam się szczerze, że nie pamiętam, czy czytałam jakąkolwiek książkę Gombrowicza, ponieważ w szkole omijałam szerokim łukiem wszelkie lektury i inne dzieła, które akurat polonistka kazała przeczytać. To i tak cud, że ja w ogóle polski zdałam :-)
    Natomiast, co do powyższej książki, chociaż twoim zdaniem nie jest to typowa biografia,to ja jednak nie potrafię się jakoś do niej przekonać. Wolę po prostu inną gatunkowo literaturę, więc tym razem spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem.Gdyby książka nie dotyczyła Gombrowicza, też pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Nie przepadam na biografiami - po paru nieudanych podejściach, które kończyły się tylko ziewaniem i zasypianiem w trakcie lektury, jestem bardzo ostrożna w doborze tego rodzaju pozycji.

      Usuń
  2. Ja, od dawna lubująca się w gombrowiczowskich bergach i bembergach, nie potrafię zrozumieć, dlaczego wszyscy wciąż powielają myśl o jego nierozumieniu, zamiast w końcu wziąć jakiś jego utwór i przeczytać, ale tak na prawdę. Bez pośpiechu i wmawiania sobie "jakie to dziwne!", "nie rozumiem", "to bez sensu". Wbrew pozorom Gombrowicz wcale nie jest ani trudny, ani nie dający się zrozumieć. Wręcz przeciwnie. A jego utwory to istny majstersztyk, doskonała literatura. Fakt, wymagająca nieco zastanowienia, wczytania wgłąb ale... czy nie o to chodzi w literaturze, aby nie była przewidywalna i płytka? Fajnie, że ktoś napisał taka książkę, która pokazuje autora w takim świetle. Może tym samym więcej Polaków (na świecie jakoś potrafią go docenić) sięgnie po gombrowiczowską lekturę:)

    Co do "Ferdydurke" to niezrozumiałe jest dla mnie czytanie tej książki w gimnazjum, kiedy zamiast go zrozumieć, uczniowie jedyne co robią to śmieją się z "pup" i "upupień". 3 klasa szkoły średniej - najwcześniej!
    Ja uwielbiam "Ferdydurke" jednak zdecydowanie "Iwona, księżniczka Burgunda" i, przede wszystkim, "Kosmos" to dla mnie istne arcydzieła! Polecam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za tę wypowiedź. Z pierwszą częścią zgadam się całkowicie. Gombrowicza trzeba nauczyć się czytać, dostrzec głębie jego utworów -wówczas lektura jego dzieł staję się wyborną intelektualną ucztą :)

      Być może źle mnie zrozumiałaś, ale ja nie omawiałam tej książki w gimnazjum w klasie, na lekcjach. Sama, ze zwykłej ludzkiej ciekawości zajrzałam - i jak pisałam, nie zawiodłam się. Gombrowicz urzekł mnie od początku.

      Od czasu do czasu wracam i odświeżam sobie opowiadania z tomu "Bakakaj". Są naprawdę dobre.

      Usuń
  3. Pamiętam jak w liceum trudno mi było zrozumieć książki Gombrowicza. Teraz patrzę na niego zgoła inaczej. Z chęcią bym przeczytała tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zachęcam. Pokazuje Gombrowicza całkiem w innym świetle, choć nie robi to w sposób ściśle naukowy, nudny i przydługi. Zabawnych anegdotek jest tu sporo :)

      Usuń
  4. Również jak Awiola za czasów szkolnych nie umiałam odnaleźć sensu w jego prozie, teraz mam całkiem iiny punkt widzenia. Pozdrawiam :)
    Zapraszam do siebie
    http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że jednak zmieniłaś swój punkt widzenia Gombrowicza :)
      Już do Ciebie zerkam.

      Usuń
  5. Gombrowicza uwielbiam i z chęcią przeczytałabym tą książkę, z ogromną chęcią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam. Pani Siedlecka ma dar opisywania ludzi. Robi to niezwykle swobodnie, luźno, ale i niezmiernie ciekawie.
      Nie czytałam wprawdzie jej innych książek, ale wiem, że stworzyła ich jeszcze kilka, m.in. o Zbigniewie Herbercie, Witkacym.

      Usuń
  6. Będę pamiętać - jejku mam tyle do czytania, życia mi nie starczy:) Dodaję Twój blog do listy. Strasznie mi się tu podoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Są bardzo pokrzepiające :) Ciebie obserwuję od prawie samego początku mojego blogowania.
      Też boję się tego, że nie wystarczy mi życia, abym przeczytała wszystkie wartościowe lektury. Tym bardziej, że sporo z nich powstaje obecnie, na bieżąco.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...