Czy można
przewidzieć przyszłość? Jak się do niej przygotować? Czy śmierć jest końcem
wszystkiego? I co znaczy prawdziwa rodzina? Pytania różnorodne, bo i książka, w
której pośrednio można na nie znaleźć odpowiedzi jest różnorodna (rzecz jasna
pod względem tematyki i problematyki).
Sama
historia zawarta w „Balladzie o ciotce Matyldzie” Magdaleny Witkiewicz nie jest
zbyt porywająca. Ot, główna bohaterka, Joanka, staje na progu dorosłego życia.
Została żoną, a niebawem zostanie i matką. W tych pełnych szczęścia, ale i
momentami trudnych, chwilach wspiera ją jedynie ciotka Matylda – kobieta
energiczna, żywiołowa, pełna temperamentu i wigoru. Niejako przewiduje ona
swoją śmierć i zawczasu przekazuje Joance informacje o „rodzinnym biznesie” - którego
wspólniczką zostanie z chwilą jej śmierci - oraz udziela rad niezbędnych do
samodzielnego życia. Mało tego, Matylda niejako z zaświatów ingeruje w losy
swojej siostrzenicy – pojawia się w snach, ostrzega, „zsyła” życzliwych i
pomocnych ludzi.
W dniu
narodzin dziecka Joanki, umiera jej ciocia, a w życiu kobiety pojawiają się
nowi ludzie, Kwiatkowscy. Oluś i Przemcio to bracia bliźniacy, potężnej budowy,
budzący strach w niejednym przechodniu, choć za maską osiłków skrywają się tak
naprawdę mężczyźni o gołębich sercach, wrażliwi na ludzką krzywdę, dobrzy i
oddani. Odtąd będą nieustannie spieszyć Joance z pomocą, będą zjawiać się
wtedy, kiedy ona jeszcze nie zdąży o nią poprosić. Zastosowanie mocno
zarysowanego kontrastu w kreacji bohaterów - w tym przypadku wypadło miernie. Bowiem
postacie te są słabo doprecyzowane, nieustannie się powtarzają i przyjmują podobne
postawy, przez co wydają się sztuczne i mało realne.
Warto
jeszcze zaznaczyć że historia Joanki to w rzeczywistości zlepek historii każdego
z nas. To opowieść o braku akceptacji, stracie najbliższych, zdradzie, trudach
macierzyństwa, determinacji, marzeniach, przyjaźni, problemach w pracy,
tęsknocie za miłością i potrzebie kochania. Wielką zaletą tej powieść jest próba stworzenia historii wielopłaszczyznowej. „Próba”, dlatego, że w efekcie żaden z powyższych
problemów (wątków) nie został jednak dobrze rozplanowany i poprowadzony, w
opisach brakuje lekkiego pióra – niektóre sytuacje aż nazbyt trącają brakiem
realizmu.
Ponadto „Ballada…”
jest napisana nieco infantylnym stylem, pełnym niepotrzebnych powtórzeń, które
– w mojej ocenie – nie spełniają swojej roli. Nie charakteryzują postaci, ale
je ośmieszają; a ponadto wprowadzają czytelnika w stan irytacji i lekkiego
znużenia. Ileż można słuchać westchnień o szanownej pani starszej („świeć Panie
nad jej duszą”*) z ust dwóch potężnych osiłków?
Właściwa część akcji jest dodatkowo przeplatana listami Joanki do ciotki, które dostarczają informacji o dawnym życiu obu kobiet. Korespondują one w wyraźny z sposób w przedstawianymi zdarzeniami - są jakby ich nieznaczną zapowiedzią, cichą sugestią.
Właściwa część akcji jest dodatkowo przeplatana listami Joanki do ciotki, które dostarczają informacji o dawnym życiu obu kobiet. Korespondują one w wyraźny z sposób w przedstawianymi zdarzeniami - są jakby ich nieznaczną zapowiedzią, cichą sugestią.
Szczerze przyznawszy,
spodziewałam się więcej po tej opowieści. Zaintrygował mnie początek – „Wszystko
zaczęło się od tego, że ciotka Matylda postanowiła umrzeć.*” – i zadecydowałam,
że dam szansę tej książce. Czytało się szybko, jednak niekiedy bohaterowie
doprowadzali mnie do szaleństwa, irytowali do granic możliwości, znaczna część
ich dialogów była… sucha, pozbawiona energii i polotu, jakby wymuszona.
Powieść
dobra dla zabicia czasu, zrelaksowania się (choć może niekoniecznie, skoro momentami przyprawiała mnie o ból głowy…)
„Ballada o ciotce Matyldzie” Magdalena Witkiewicz, wyd. Nasza
Księgarnia
liczba stron: 295
Moja ocena: 5/10
*wszystkie cytaty pochodzą z książki
źródło zdjęcia: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Wiesz co, świetna recenzja po której wiem, że jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Sztuczne postaci, suche dialogi - nie, to chyba nie dla mnie. No popatrz a taka przyjemna okładka:)
OdpowiedzUsuńTeż dałam się skusić tej okładce. Naprawdę przyjemna dla oka. Cóż, treść już niekoniecznie...
UsuńIle książek, tyle opinii. A mnie się akurat ta książka podobała nawet oceniam ją wyżej od słynnej ,,Szkoły żon'', lecz widać to wszystko kwestia gustu.
OdpowiedzUsuńI to jest w blogowaniu najciekawsze - poznajesz opinie innych, czytasz i wyrabiasz sobie swoje własne :)
UsuńNamieszałaś mi trochę w głowie, bo po tej lekturze spodziewałam się znacznie więcej
OdpowiedzUsuńZ taką myślą wzięłam się za czytanie "Ballady o ciotce...". Efekt - jak widać w recenzji.
UsuńLubię książki z tej serii. Takie lekkie czytadła.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że to dopiero pierwsza książka z serii "Babie lato" - być może w przyszłości sięgnę po następne.
UsuńGdy irytują mnie głowni bohaterzy to książka jest dla mnie przegrana, dlatego nie przeczytam tej pozycji.
OdpowiedzUsuńTo niesamowicie denerwujące i smutne, gdy główni bohaterowie w jakiś sposób nie spełniają oczekiwań lub irytują. Przeszkadza to w czytaniu.
UsuńKsiażka zdecydownaie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZachęcam do odwiedzenia mojego bloga- nowa recenzja :)
Już zerkam :)
UsuńZdecydowanie : Nie ! A na początku jakoś tak wydawało mi się, że może być fajna...
OdpowiedzUsuńWierz mi, tak samo myślałam, czytając.
UsuńO, a ja do tej pory raczej trafiałam na bardzo pozytywne recenzje. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, czytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, choć zdarzały się i negatywne. Jak widać jestem w tej drugiej grupie...
UsuńWłaśnie przeczytałam inną książkę z tej serii , innej autorki "Niebieski migdały" i cóż lekkie czytadło, ale momentami tak zabawne, na jesienny gorszy dzień jak najbardziej dla relaksu i poprawy humoru, co do książki prezentowanej przez Ciebie to mam mieszane uczucia, ale do tej pory czytałam raczej dobre rekomendacje. W każdym razie jeszcze się zastanowię.
OdpowiedzUsuńMoje recenzje przedstawiają subiektywne refleksje na temat książek, mój punkt widzenia. Zwracam w nich uwagę na to, co według mnie jest ważne. Ta książka rzeczywiście mnie nie porwała, a momentami wręcz denerwowała. Ale rozumiem, że niektórzy mogą mieć inne zdanie. I je szanuję.
Usuń