Nie ma chyba ani jednej osoby w Polsce, która
nie słyszałaby o Auschwitz. Miejscu całkowicie przesiąkniętym niewinną krwią.
Miejscu kaźni i mordu, terroru i okrucieństwa. Z którego, jak utrzymywano,
jedyne wyjście prowadziło przez krematoryjny komin...
Jednak tym nielicznym, którzy doczekali wyzwolenia obozu
w Oświęcimiu, udało się przeżyć. Do nich właśnie można zaliczyć Miklósa
Nyiszliego – rumuńskiego Żyda węgierskiego pochodzenia, z zawodu lekarza
antropologa, który trafił do Auschwitz –Birkenau wraz z żoną i córką wiosną
1944 r. A dzięki swojej specjalizacji w zakresie medycyny sądowej, został
zatrudniony przez doktora Mengele jako lekarz – specjalista zajmujący się
przeprowadzeniem sekcji zwłok bliźniąt i karłów, które stanowiły przedmiot jego
pseudomedycznych badań i eksperymentów.
Otrzymawszy numer A-8450, został
zakwaterowany w jednym z pomieszczeń na terenie krematorium I (II) w Brzezince.
Był więc naocznym świadkiem masowych mordów kliku tysięcy Żydów, a później
Cyganów. Poznał mechanizm funkcjonowania Sonderkommanda, do którego sam należał,
organizację „pracy” esesmanów, metody uśmiercania ludzi. Miał dostęp do
najbardziej strzeżonych tajemnic obozu. Widział i opisał bunt Sonderkommanda. Mógł
swobodnie chodzić po terenach krematoriów, gdzie wstępu nie mieli nawet
niewtajemniczeni żołnierze niemieccy. Dostawał sute porcje jedzenia, zapas
alkoholu i papierosów, a także wygodne, czyste ubranie. Te swoiste „przywileje”
to tak naprawdę wynik chłodnej kalkulacji doktora Mengele, który potrzebował Nyiszliego
do realizacji swoich pseudomedycznych celów.
Nyiszli wyzwolenia doczekał 5 maja 1945 r. w
obozie Ebensee, do którego został ewakuowany. Niedługo po wojnie, spisał swoje
obozowe wspomnienia i wydał w książce - „Byłem asystentem doktora Mengele” - żywych
wspomnień, obrazu bólu i okrucieństwa, wielkiej niesprawiedliwości dziejowej
wobec niewinnych narodów. Nyiszli nie rozpisuje się; chłodnym i
rzeczowym tonem, niekiedy pozbawionym emocji opisuje kolejne doświadczenia z
obozowego życia. Pozycja ponadto zawiera wiele przypisów rozszerzających
niektóre fakty czy wyjaśniających pewne nieścisłości; jest również uzupełniona
o krótki życiorys Miklósa Nyiszliego oraz
materiały ilustracyjne – zdjęcia oraz plany.
Bardzo trudno jest recenzować książki o tematyce więzienno - obozowej, wszak stanowią one zapis – bodaj najtragiczniejszego
– fragmentu czyjegoś życia. Pisane są nie dla literackiej wartości, ale dla
zachowania pamięci, zaświadczenia o minionych wydarzeniach.
A nam, wolnym ludziom, bardzo trudno wyobrazić sobie i pojąć ten ogrom nienawiści oraz zła, będący na porządku dziennym w obozie zagłady. Dlatego często przerywałam lekturę, odraczałam ją, byle tylko nie zmierzyć się z większym okrucieństwem. Jestem pod wrażeniem woli walki, wewnętrznego uporu oraz rozpaczliwego pragnienia życia ludzi, którzy trafili do Auschwitz i wytrzymali w nim kilka tygodni czy miesięcy... Są bohaterami i męczennikami XX w. Dlatego trzeba o nich pamiętać...
„Byłem asystentem doktora Mengele” Miklos Nyiszli, wyd. Frap -Books
liczba
stron: 201
*zdjęcie okładki: Księgarnia oświęcimska
*plan krematorium: z "Byłem asystentem doktora Mengele"
Ciekawa recenzja, ale lektura nie dla mnie, lubię historię w lekkim wydaniu, jednak o więziennictwie i obozach trudno mi czytać, bardzo mnie to przytłacza emocjonalnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Rozumiem cię doskonale. Powyższa książka czekała na przeczytanie ponad rok, zanim się zdecydowałam.
UsuńTo zdecydowanie lektura dla mnie!! Ach, poruszająca, przerażająca, straszna, ba, tragiczna. Dodaję do chcę przeczytać!!!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Książka potrafi poruszyć...
UsuńSuper recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńNawet nie chce sobie wyobrażać, jaki strach i przerażenie musieli przeżyć wszyscy ludzie, którzy dostali się do różnorakich obozów koncentracyjnych. Żyć ze świadomością, że w każdej chwili możesz umrzeć, to potworne! Z reguły nie lubię czytać książek o tematyce więzienno - obozowej, gdyż wzbudzają we mnie gorszy strach aniżeli najobrzydliwszy, fikcyjny horror, ale dla tej pozycji chyba zrobię wyjątek, ponieważ główny bohater doczekał się jednak wyzwolenia a to już brzmi dość optymistycznie, chociaż zapewne jego psychika i tak est zryta i to na maksa.
OdpowiedzUsuńTeż nie potrafię sobie tego wyobrazić. To coś, co nie mieści się w mojej głowie. A lektura tych ksiązek rzeczywiście do łatwych i przyjemnych nie należy - zresztą nie o to w nich chodzi.
UsuńTakiej książki chyba nie da się zrecenzować, gdyż to niewykonalne. Na taką publikację muszę mieć naprawdę ochotę, gdyż to wielce wyczerpująca lektura.
OdpowiedzUsuńZ tego też względu nie zamieściła oceny tej książki. Wydawało mi się to bardzo niestosowne.
UsuńBardzo bym chciała zapoznać się z tą historią, dla pamięci.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto.
UsuńKoniecznie muszę przeczytać. Niedawno czytałam o innych hitlerowskich lekarzach przeprowadzających pseudomedyczne eksperymenty w obozie Auschwitz.
OdpowiedzUsuńMnie jak na razie starczy literatury o tej tematyce, choć mam na swojej półce jeszcze kilka interesujących pozycji. Na pewno je przeczytam, jednak z pewnymi odstępami czasowymi.Inaczej zapewne bym oszalała.
UsuńNie wiem czy przeczytam tę książkę. Z jednej strony wiem ze warto i chciałabym zapoznać się z historią tego człowieka, jednak z drugiej strony wiem, że będzie to dla mnie duże obciążenie psychiczne.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że czytanie książek o tematyce obozowej to niemałe obciążenie psychiczne dla czytających. Dlatego rozumiem, że nie wszyscy mogą i chcą czytywać podobne pozycje.
UsuńRzeczywiście bardzo trudno pisać recenzje tego typu książek... to tak, jakby oceniało się czyjeś życie.
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas i ochotę to zapraszam do siebie :) Nowa notka już się pojawiła.
OdpowiedzUsuńPrzerażają mnie obozy zagłady. Kiedy widzi się zdjęcia, słyszy się, co robiono tam ludziom, to człowieka przechodzą dreszcze. Pozostaje nam dziękować, że możemy żyć w wolnej Polsce, gdzie nie ma miejsca na takie eksperymenty.
OdpowiedzUsuńMengele musiał być psychiczny. Inaczej nie mogę ocenić tego człowieka. Trzeba być kompletnie pozbawionym sumienia, by robić takie rzeczy. Ciężko mi się wczuć w rolę jego asystenta. Z jednej strony musiał nienawidzić tego, co robił, a z drugiej... perspektywa stania się jednym z szeregowych więźniów musiała być przerażająca,
Pozdrawiam,
J.
Oj, tak zgadzam się z Tobą. Pamiętam, jak wielki ogarnął mnie strach, gdy przekroczyłam bramę Auschwitz, gdy chodziłam po drogach, budowanych gł. przez kobiety, które przy pracy padały i umierały z wycieńczenia. Okropne przeżycie. Niemniej jednak jestem zdania, że każdy Europejczyk powinien choć raz w życiu się tam udać - ku przestrodze i dla zachowania pamięci o ofiarach.
Usuń