7 marca 2014

Tajemnica babci klozetowej

Schmitt to mój ulubiony współczesny autor. Swoimi opowieściami potrafi skłonić mnie do głębokich przemyśleń, wzruszyć, a nawet rozśmieszyć. Jak nikt innych oddziałuje na moją psychikę i wyobraźnię. Jest jak czarodziej, który w magiczny sposób przekształca szarą rzeczywistość na barwne i ciekawe historie. Nic więc dziwnego, że gdy tylko dowiedziałam się o jego najnowszej książce – „Tajemnicy pani Ming” - postanowiłam ją przeczytać. 

Tytułowa pani Ming pracuje w chińskim Grand Hotelu jako babcia klozetowa i  - jeśli tylko ktoś okaże zainteresowanie – dumnie rozprawia o swoim dziesięciorgu dzieci! Do tych swoistych przechwałek wciągnęła także narratora tej historii, anonimowego, przejezdnego biznesmena z Europy, któremu szczegółowo i z nieukrywaną radością opowiada o ambicjach, zainteresowaniach i charakterze każdej ze swych latorośli. Jej coraz to nowsze opowieści wydają się jednak coraz mniej wiarygodne i prawdopodobne. To nie jest do końca normalne… Może to oszustka? Podstępna manipulantka? Naciągaczka? Albo wariatka…?

Książka napisana prostym, klarownym, ale też nieco aluzyjnym i zmuszającym do refleksji stylem, obfituje w zdania o charakterze aforystycznym - takie, które niejednemu mogłyby posłużyć za życiowe motta. Schmitt z niezwykłą wrażliwością i wyczuciem mówi o najgłębszych zakamarkach ludzkiej duszy, o skrywanych uczuciach i  pragnieniach. Atmosfera tajemnicy pewnie miała za zadanie potęgować to wrażenie. Niestety, książka okazała się nieco przewidywalna, a już na pewno mniej zaskakująca od innych pozycji - choćby „Małżeństwa we troje” (recenzja).  

Ów anonimowy bohater – o którym wspominałam – i który wdaje się w dialog a panią Ming przechodzi, dzięki niej, swoista metamorfozę. Obcując z nią, Chinami oraz chińską tradycją na co dzień, przejmuje pewne typy zachowań, pojmuje najważniejsze prawdy życiowe oraz dojrzewa mentalnie.  

Ciekawa kreacja bohaterów oraz ich inteligentne rozmowy sprawiły, że lekturę tej minipowieści – mimo wszystko - zaliczam do udanych i wartościowych. Nie żałuję chwili spędzonej przy jej czytaniu, a i Was zachęcam do sięgnięcia po „Tajemnicę pani Ming”.


„Tajemnica pani Ming” Eric-Emmanuel Schmitt, wyd. Znak
liczba stron: 77
Moja ocena: 7/10
* źródło zdjęcia: Znak

38 komentarzy:

  1. Krótka powieść, ale podoba mi się. Podoba mi się, co napisałaś o stylu tej książki. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie brzmi świetnie - niedługa a wartościowa. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna recenzja i myślę, że taka krótka lektura z ciekawa kreacją bohaterów jest fajnym przerywnikiem i ogólnie lubię tego autora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jak wspomniałam to mój ulubiony autor. Polecam tę książkę - czyta się ją niezwykle szybko, opowiedziana historia mija, a czytelnik pozostaje z głową pełną myśli.

      Usuń
  4. Jest kilka pozycji Schmitta, które bym chciała posiadać. Czekam na promocję na Znaku by się w nią (i nie tylko) zaopatrzyć, pięknie by wyglądała na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam wszystkie książki Schmitta, ale również czekam na jakąś ekstrapromocję w Znaku bym mogła dokupić sobie brakujące pozycje do domowej biblioteczki :) Marzę o tym, by zebrać wszystkie.
      Tak poza tym Znak naprawdę ma świetne promocje. Czasem za grosze można zdobyć super książki.

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze żadnej książki, a mam zamiar poznać. Jaką książkę polecasz mi na początek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim na dobre poznałam twórczość Schmitta trzy razy czytałam "Oskara i panią Różę". Książka dobra na początek, choć w mojej skromnej ocenie nie najlepsza. Aby lepiej poznać Schmitta, jego styl oraz poruszane problemu można sięgnąć po "Kiedy byłem dziełem sztuki" czy "Kobietę w lustrze". Autor może także poszczycić się świetnymi dramatami - przewrotnymi, zaskakującym, jak choćby króciutkie "Małe zbrodnie małżeńskie".

      Usuń
    2. Zapomniałabym, jeśli lubisz opowiadania to "Małżeństwo we troje" jest świetne!
      Podrzucam link do mojej recenzji: http://nieidentyczne-polki.blogspot.com/2013/11/emocjonalna-architektura.html

      Usuń
    3. dzięki za podpowiedź :), Jest w czym wybierać - będę szukać książek w bibliotekach ;)

      Usuń
    4. Nie ma sprawy. Czekam na jakąś recenzję :)

      Usuń
  6. Lubię twórczość Schmitta, dlatego na pewno, prędzej czy później, sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli na nią trafię to chętnie przeczytam, ale jakoś specjalnie poszukiwać jej nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo klimatyczna okładka. Szkoda tylko, że książka jest przewidywalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Pięknie się prezentuje i jest twarda oprawa, a to spory plus.
      Jeśli kiedyś przyjdzie Ci "zmierzyć się" z tą powiastką, sama się zorientujesz w pewnym momencie, że coś podejrzewasz - domyślasz się jak to jest naprawdę z panią Ming. Co jednak jest zaskoczeniem to zakończenie historii tego przejezdnego biznesmena. Nadaje ono książce pięknego wydźwięku.

      Usuń
  9. Ze Schmittem mam tak, że niektóre jego książki szalenie mi się podobają, inne na mnie wrażenia nie robią. Nie mam się więc co opierać na cudzych opiniach, sama muszę sprawdzić, czy akurat ta pozycja jest dla mnie. Tą przewidywalnością trochę mnie jednak zmartwiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo jak Ty. Jak nie przeczytam, nie będę w stanie opowiedzieć, czy jest to książka dla mnie.
      Zajrzyj, a się przekonasz :)

      Usuń
  10. Trochę obawiam się twórczości Eric-Emmanuela Schmitta, ponieważ nie wiem, co mnie czeka. Co prawda mam jedną jego książkę, bodajże ,,Marzycielka z Ostendy'', ale jeszcze jej nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. A może się przekonasz do Schmitta, tak ja ja... Sięgnij tym bardziej, że masz jego książkę w domu. Jeśli jest to "Marzycielka z Ostendy" to jest zbiór opowiadań. Możesz sobie wybrać jedno i w wolnej chwili przeczytać (a czyta się błyskawicznie).

      Usuń
  11. To nazwisko jest moim zdaniem gwarancją lektury na dobrym poziomie. Wiadomo, zdarzają się lepsze i gorsze książki, ale żadniej nie nazwałabym słabą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym, co napisałaś obiema rękami. I nogami. - Święta prawda!

      Usuń
  12. Wstyd wspominać, ale nie czytałam dotąd nic Schmitt'a. Na pewno jednak to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie. Naprawdę warto. Jeśli konkretnie ta książka średnio Cię zainteresowała wyżej w komentarzu, napisałam kwiatusi, co warto przeczytać. Może akurat coś z tamtej listy, przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  13. Jeśli tylko spotkam to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię Schmitta i uzbierałam już stosik jego ostatnich książek :) Szkoda, ze czas nie jest z gumy. Nie wiem kiedy przeczytam wszystkie moje książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem. Ja mam ten sam problem :)

      Usuń
  15. Jakoś nie czytam ostatnio Schmitta. Świetna recenzja ;)

    Pozdrawiam,
    W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. A ja mam na jego punkcie bzika - przeczytał wszystko, co zostało wydane w Polsce, a gdy tylko usłyszę o nowej książce, lecę po nią do księgarni :D

      Pozdrawiam także.

      Usuń
  16. Nominowaliśmy Cię do Liebster Blog Award. Jeśli lubisz takie zabawy, będzie nam bardzo miło, gdy odpowiesz na nasze pytania. ;3
    http://czworgiem-oczu.blogspot.com/2014/03/liebster-blog-award-4.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że lubię. Odpowiem w tym tygodniu!
      Dziękuję za nominację.

      Usuń
  17. Sama dopiero poznaje Schmitta - za mna 3 książki, ale już wiem, że ma on tendencje w prostocie języka zamykać znacznie więcej zmuszając czytelnika do refleksji ;) Chciałabym przeczytać wszystkie jego dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj koniecznie! Owszem, zdarzają się lepsze i gorsze pozycje, ale każda jego książka jest warta uwagi. Wiem, co mówię, bo sama wszystko przeczytałam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...