5 września 2014

Skrywana prawda

Życie niekiedy doświadcza nas okrutnie, sprawia, że przestajemy wierzyć w poprawę, tracimy nadzieję, a to czyni z nas zimne i puste marionetki działające mechaniczne  - takie, które nie zastawiają się nad niczym, a kierują się jedynie instynktem samozachowawczym. Wojna to właśnie taki okres, kiedy ludzie w panice i popłochu przybierają zwierzęce maski, zapominają o godności i człowieczeństwie. Wiadomo, często od tego zależy ich przeżycie…

Bohaterka „Listów miłości” Marii Nurowskiej – Elżbieta Elnser jako młoda dziewczyna wraz z ojcem trafia do warszawskiego getta. Początkowo radzą sobie tam całkiem nieźle, ale wraz ze stale rosnącą nienawiścią okupantów względem Żydów i zaogniającym się konfliktem, ich sytuacja się pogarsza – aż dochodzi do momentu, gdy grozi im śmierć z wycieńczenia i głodu. Wtedy Elżbieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Musi. Jej ojciec całkowicie się załamał, stracił ducha. Poddał się, po prostu.  Ale ona nie chce umierać! Jest za młoda, więc walczy, próbuje, stara się. Ale sytuacja, w której się znalazła nie daje jej wielu możliwości. Nie całkiem więc świadoma tego, co ją czeka – zgadza się zostać prostytutką. I to paradoksalnie ratuje jej życie i pozwala na ucieczkę z getta. 

Tam, na wolności, trafia do domu zupełnie przypadkowej i obcej kobiety, która narażając siebie i swoją rodzinę, postanawia jej pomóc. Uciekinierka staje się nawet członkiem jej rodziny, żoną jej syna - doktora oraz matką dziecka. I tu mogłoby się zdawać, że los odmieni się niełatwe przecież życie Elżbiety, niestety skrywana przeszłość nieuchronnie za nią podąża i nie daje o sobie zapomnieć. Tym bardziej, że pojawia się upiór z przeszłości…

Maria Nurowska stworzyła niesamowicie złożoną kreację kobiety pełnej sprzeczności. Elżbieta jest pełna obaw, lęków, niepewności. I choć przy boku Andrzeja odnalazła niewątpliwe spokój i miłość, to nie potrafi wyznać mu całej prawdy o sobie. Pisze więc listy – niezwykle intymne, osobiste, pełne jej własnych przemyśleń i refleksji, w których opisuje całe swoje życie, ujawnia swą ciemną stronę, wyjawia swe tajemnice. Listy te są więc dla niej rodzajem terapii, rozrachunku z samym sobą– wyznawszy w nich winy, kobieta niejako uwalnia się od nich i ciążącej jej przeszłości.  

Autorka posługuje się przejrzystym stylem, zręcznie kreśli kolejnych bohaterów. Niestety, jeśli chodzi o tło wydarzeń tu jest nieco gorzej. Pani Nurowska chyba za bardzo skupiła się na przeżyciach wewnętrznych głównej bohaterki, ale jeśli jej rozważania oraz przyczyny pewnych zachowań miały być wiarygodne i w pełni zrozumiane, to lepiej by było, gdyby więcej miejsca poświęciła na opis wojny czy życia w getcie. Jasne, mając pewną wiedzę na temat II wojny światowej, motywacje działań Elżbiety są jasne, ale nie zaszkodziłoby, gdyby takie informacje znalazły się również w książce. To dodatkowo wzmocniłoby siłę przekazu oraz jeszcze bardziej uwiarygodniłoby opisywaną historię. 

„Listy miłości” to w rzeczywistości intymna spowiedź kobiety, która pod warstwą pozorów i małych kłamstewek skrywa okrutną prawdę o sobie samej. To powieść pełna emocji i seksualności. Elektryzująca. Pobudzająca. Paraliżująca i wstrząsająca. Niełatwa, ale warta przeczytania i przemyślenia. Polecam.

„Listy miłości” Maria Nurowska, wyd. W.A.B.
Liczba stron: 263
Moja ocena: 7,5/10
Życzę udanego weekendu :) 
Pozdrawiam
nieidentyczna

33 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej książce Nurowskiej. Muszę jej poszukać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze słyszę :) moze byłaby ciekawa, ale nie sięgam po książki, których nie sprawdziłam rzetelnie ;) musi minąć trochę czasu, jak się gdzieś na nia natknę to moze wtedy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na mnie słowo 'niełatwa' w kontekście książki działa jak magnez :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się bardzo interesująca. Z chęcią po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale muszę przyznać, że zaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Skoro jest to pełna emocji i seksualności historia, to ja bardzo chętnie się z nią zapoznam, bo lubię takie elektryzujące klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli książka należy do literatury epistolarnej to trochę się jej obawiam. I choć sama fabuła naprawdę mnie zainteresowała, to forma listów mnie nie przekonuje. Chyba, że w tym wypadku mamy do czynienia, zarówno z normalną prozą jak i prowadzoną przez bohaterów korespondencją. Co do samej Nurowskiej, moja mama strasznie mnie zachęca do poznania twórczości autorki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się są takie zwyczajne listy. Owszem wiele tu przemyśleń i rozterek głównej bohaterki, ale konwencja powieści epistolarnej została tu zachwiana. Bowiem pojawiają się dialogi, opisy sytuacji "podane w nielistowny sposób" :) Mam nadzieję, że wiesz - mniej więcej - o co mi chodzi.

      Usuń
  7. Uwielbiam dobrze sportretowane kobiece sylwetki. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę Nurowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ta książka powinna przypaść Ci do gustu, bo główna bohaterka to kobieta niezwykła.

      Usuń
  8. Pierwszy raz widzę tę książkę, ale to lektura dla mnie. Lubię emocjonalne powieści!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam kilka książek tej autorki w domu ale brakuje mi czasu by je przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię. Mam tak samo w wielu przypadkach, ale tu popisałam się i "Listy miłości" czkałam już dwukrotnie :P

      Usuń
  10. Dla mnie ta książka jest świetna, ja uwielbiam twórczość Nurowskiej. Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa!
      "Listy miłości" to na razie moje pierwsze spotkanie z autorką, Ale na pewno nie ostatnie. Spodobał mi się styl jej pisania.

      Usuń
  11. Z trudnymi powieściami, trudno mi się utożsamiać, a co dopiero je przeczytać, do tego potrzeba odpowiedniego nastroju. Na pewno w jesienne dni, takich chwil będzie dużo, więc wtedy postaram się jej poszukać i zaznajomić się z tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam ostatnio inną książkę Nurowskiej, "Hiszpańskie oczy", i właściwie byłam zadowolona z lektury. Od tej pory noszę się z zamiarem poznania lepiej jej prozy. O tej książce nie słyszałam, nawet nie kojarzę okładki. Chętnie zobaczę, co autorka nam w niej przygotowała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. A muszę przyznać, że lubię czytać na temat tragicznych wydarzeń związanych z wojną, odkąd przeczytałam w gimnazjum „Kamienie na szaniec”. Co ja mówię! Nie lubię, bo tego się nie da lubić, tego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Ale ciekawią mnie te wydarzenia. Ujawniają przez nami czytelnikami prawdę bez żadnego fałszu, obłudy. Tylko ostatnio tyle książek zostało wydanych o wojnie, że nie wiadomo na co się zdecydować… Ale zachęciłaś, więc będę mieć tą pozycję na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po tej ksiażce musiałam wziąć detoks od Nurowskiej - w porównaniu do "Miłośnicy" czy "Domu na krawędzi", wypadła bardzo słabo. Widzę, że Ciebie też denerwował słabo wykreowany świat przedstawiony - ja nie mogłam zdzierżyć też samej Elżebiety, która powielała schemat często wprowadzany przez autorkę (biedna zagubiona, ale jednak silna i dziesięciu adoratorów do okoła). Dziękuję za przypomnienie o autorce, chyba w końcu przyszedł czas na powrót do jej prozy :D

    OdpowiedzUsuń
  15. To akurat zdecydowanie nie dla mnie książka, ale nie wątpię w to, że jest dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja się dam przekonać i chętnie po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zraziłam się do tej autorki i nie mam zamiaru sięgać po jakiekolwiek jej książki;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czasami sięgam po książki autorki, a widzę że tę książkę warto przeczytać - będę o niej pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam tę książkę i muszę z żalem przyznać, że po jej lekturze na dłuższy czas odstawiłam Nurowską... Po czasie znów się do niej przekonałam, ale w dalszym ciągu nie wspominam miło tej książki, a wszystko za sprawą głównej bohaterki... :)

    OdpowiedzUsuń
  20. lubię książki Nurowskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Książka smutna i na pewno niełatwa, ale mam ochotę ją przeczytać. Szkoda tylko, że zbyt mało w niej opisów życia w gettcie, bo to chyba najbardziej by mi się podobało, lecz mimo to myślę, że warto by było po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  22. już jakiś czas temu chciałam przeczytać coś tej autorki teraz już wiem co przeczytam, przekonałaś mnie zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem czemu, ale nie pałam zachwytem nad Nurowską (może trafiłam na słabe tytuły) ale ta ma wręcz powalające wydanie!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...