6 grudnia 2014

Nie czytam, a oglądam #6

Auschwitz oczami dziecka….

Ośmioletni Bruno, syn niemieckiego oficera, mimo że jego ojciec pełni służbę czynną w armii, nie ma żadnego pojęcia o toczącej się wojnie. Żyje jakby obok niej, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się na ulicach i w miastach. Gdy jego ojciec otrzymuje awans, Bruno musi pożegnać kolegów i wraz z najbliższymi przeprowadzić się w nowe miejsce, które jednak nie zyskuje jego sympatii. Dom jest duży i brzydki, kręcą się po nim liczni żołnierze,  część okien – nie wiedzieć czemu - została zakratowana, a wejście na tył podwórza jest zabronione. Jednak nie to jest najgorsze dla chłopca – najbardziej bowiem doskwiera mu brak przyjaciela… I to w jego poszukiwaniu, złamie on zakaz i wybierze się na „farmę”, jak określa chyłkiem podpatrzone przez okno miejsce. I rzeczywiście znajdzie go, choć nie na farmie, a za kratami obozu… 

Szmul jest dokładnie w wieku Bruna. Mógłby być tak samo uśmiechniętym i radosnym dzieckiem, niestety w tej jednej kluczowej, wtedy - podczas II wojny światowej, kwestii odróżniał się do Bruna – urodził się bowiem w żydowskiej rodzinie. To sprawiło, że poznał wojnę bezpośrednio, od tej najgorszej strony. Doświadczył bólu, głodu, śmierci najbliższych. Zastraszony i wykorzystywany do ciężkiej pracy nie bardzo pojmuje, co dzieje się dookoła, dlaczego nagle zamknięto ich w obozie. 

Spotkanie obu chłopców pewnie w prawdziwych realiach nie miałoby szans na zaistnienie. Jednak nie zgodność filmu z rzeczywistością jest tu ważna, a to, jakie niesie on przesłanie. Bo film stanowi niejako syntezę wszystkich zbrodni nazistowskich. W kreacji Szumla, a więc jednostki, dostrzec możemy cierpienia milionów niewinnych ofiar, co potęguje dodatkowo fakt, iż bohater jest dzieckiem. Uwidoczniają się tu także mechanizmy działań systemu nazistowskiego. Poprzez postacie, takie jak ojciec Bruna, młody esesman stacjonujący w obozie czy nawet wynajęty nauczyciel, możemy dostrzec zakłamanie i obłudę bijącą z owego systemu, ale też chorą wiarę tych ludzi w sens i dobro przedsięwzięcia, w którym biorą udział, ich uległość wobec władzy oraz ich stopniowo postępujące wynaturzenie, odczłowieczenie. Warto też zauważyć, że obaj chłopcy reprezentujący wrogie sobie narody, wcale nie czują tej nienawiści, są od niej wolni, choć nie rozumieją dlaczego, dzieli je kolczasty drut, postanawiają– mimo wyraźnych przeszkód – przyjaźnić się. 

Zakończenie filmu jest tragiczne. Brutalnie wżyna się w psychikę odbiorcy i sieje w niej spustoszenie. Nie mogłam poradzić sobie z takim obrotem sprawy, nie umiałam zahamować łez. Piszę o tym, co czułam, bo nie chcę zdradzać nikomu jego szczegółów. Każdy powinien obejrzeć to sam… I sam się z tym zmierzyć.

„Chłopiec w pasiastej piżamie” reż. Mark Herman
Moja ocena: 10/10 

24 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że jest książka.. a film jest piękny, wzruszający.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny film!
    Na samą myśl ciarki przechodzą po plecach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo chcę obejrzeć, ale czekam na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Film genialny. Idealnie ujęłaś wszystko w słowa. Co do zakończenia, miałam podobne odczucia. Niepowtarzalny obraz II wojny światowej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć cała historia wydaje mi się mało prawdopodobna, wstrząsnęła mną bardzo mocno. Rzadko płaczę na filmach, ale końcówka tego doprowadziła mnie do łez. Widziałam raz, więcej nie chcę. Długo nie mogłam się po nim pozbierać.

    sklep-z-pamiatkami.blogspot.com Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na ten film trafiłam przypadkiem. Włączyłam tv i był. Przepiękny, cóż mogę więcej powiedzieć. Chciało mi się płakać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez gdy go oglądałam byłam poruszona, muszę gdzieś poszukać książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja czytałam i oglądałam. Zarówno film jak i książka bardzo mi się podobały :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki nie czytałam, bo jakoś mnie nie zaciekawiła, ale na ekranizację chyba wyjątkowo się skuszę, bo tak pozytywnie ją zrecenzowałaś, że aż chce się natychmiast ją obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam kilka razy i bardzo trafnie ujęłaś to, co i ja o tym filmie sadzę - nie jest najważniejsze to, czy rzeczywiście tych dwóch chłopców mogło się spotkać, ale to jakie przesłanie i jakie emocje ze sobą niesie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może obejrzę skoro tyle osób pisze o tym filmie, choć na te ciemne dni chciałobys się raczej zobaczyć jakiś weselszy film.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądałam dawno temu, bardzo się wzruszyłam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę najpierw przeczytać książkę, a potem zabiorę się za film. Od dawna mnie ta historia intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja muszę najpierw przeczytać książkę, a potem obejrzę film :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Film jest fantastyczny, oglądałam wiele razy i zawsze płaczę. Książka jest również bardzo emocjonująca :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny film, a książki nie czytałam. Nadrobię zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam w planach obejrzeć ten film od bardzo dawna. Niestety obecnie nie mam odpowiedniego nastroju na taki obraz...

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie słyszałam ani o tym filmie, ani o książce, jednak opisy niezbyt mnie zainteresowały. :)
    Pozdrawiam, Shelf of Books

    OdpowiedzUsuń
  19. Oglądałam bardzo dawno temu, muszę wrócić do tego filmu,bo już niewiele z niego pamiętam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Widziałam ten film, jak był emitowany w telewizji jakiś czas temu (niestety przegapiłam początek).
    Mam w planach książkę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Film odrobinę mniej :/

    OdpowiedzUsuń
  22. Planuję go od jakiegoś czasu, jednak ciągle coś wyskakuje. W końcu go obejrzę. Muszę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie zarówno film, jak i książka, ale odwlekam ten moment, gdyż jak na razie nie czuję się na to gotowa...
    Ale jedno jest pewne- z pewnością to kiedyś nadrobię!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja niestety filmu jeszcze nie widziałam, czytałam tylko książkę. Koniecznie muszę nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...