Jak zapewne
wiecie – bo wcale tego nie ukrywam, ba, piszę o tym wszem i wobec – za
fantastyką nie przepadam. Trudno mi się odnaleźć w odrealnionych światach,
dostosować do nieznanych i nierzeczywistych miejsc, przyzwyczaić do
fantastycznych stworów. Ale jak każda reguła i ta ma swój wyjątek. Otóż,
„Hobbit” Tolkiena, który do tej pory przeczytałam aż dwa razy(!), a mam zamiar
przy najbliższej sposobności odświeżyć sobie tę lekturę, podoba mi się
niezmiernie. Niezwykłe przygody małego, początkowo nieco zlęknionego i naiwnego
hobbita trafiły do mojego serca. Z zapartym tchem śledziłam jego poczynania z
trollami, olbrzymimi pająkami czy Gollumem (moją ulubioną postacią), obserwując
jednocześnie metamorfozę Bilba.
Jako więc
zadeklarowana fanka „Hobbita” z niemałym zainteresowaniem postanowiłam wybrać
się do kina na jego ekranizację. Szokiem było dla mnie to, że z blisko 400 -stronnicowej powieści, producenci postanowili nakręcić trzy długie,
pełnometrażowe filmy (oczywiście, nie sprawdziłam recenzji wcześniej i byłam
zaskoczona tym, że film nagle się urwał) i jak się okazuje po obejrzeniu dwóch
pierwszych części – trwające blisko po trzy godziny każda!
Będąc na
obu, jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, że wykreowane przez twórców
Śródziemie, a więc kraina, w której rozgrywa się cała akcja, zachwyca dbałością
o szczegóły, urzekającą topografią miejsc ukazywanych często w planach
totalnych lub ogólnych. Postacie i kostiumy, a także charakteryzacja również zachwycają. Bilbo jest sprytnym,
cichym włamywaczem. Krasnoludy to wielkie, zwaliste i potężne stwory, z
ogromnymi jak bochen chleba łapskami i długimi brodami, orkowie to obrzydliwie brzydkie i
zawistne istoty, zaś elfy odznaczają się pięknymi strojami i gładkimi cerami.
Niemniej
jednak nie da się nie zauważyć, że film na potrzeby komercji został
„udoskonalony”. Zanim Bilbo wyruszy w podróż z krasnoludami mija blisko połowa
pierwszej części, a w książce temu wątkowi zostało poświęcone nie więcej niż 20
stron. W drugiej części jednak takich „ulepszeń” jest więcej. Ciągłe potyczki i walki
krasnoludów z innymi ludami jeszcze bym przeżyła. Parę momentów było nawet
zabawnych – szczególnie, gdy orkowie walczyli z elfami nad rzeką. Ach, te
umiejętności!
Ale najbardziej nie podobał mi się wprowadzony wątek miłosny między jedną z
elfek a krasnoludem (który wcale nie był odrażający, ba, nawet był przystojny).
Moim zdaniem było to zupełnie zbyteczne, chociaż może nie tak jak mi się wydaje
– wszak trzeba coś wymyślić, aby zapełnić widzowi trzy godziny czasu i zachęcić
go do pójścia na kolejną część. Na szczęście, już ostatnią…
A wy oglądaliście/czytaliście już „Hobbita”? Co o nim myślicie i o
całej tej hobbitomanii?
Książkę przeczytałam niedawno, tuż przed obejrzeniem 2 części. Lubię filmy na podstawie filmów Tolkiena, tylko że nie miałam styczności z książkami jeszcze, co skrupulatnie staram się nadrobić. Gdy przeczytałam książkę, bardzo mi się spodobała, później obejrzałam 2 część i pomyślałam sobie: To chyba muszą być jakieś żarty. Moim zdaniem z książki wzięty jest mniej więcej tylko zamysł, a reszta to: trzeba coś wymyślić by zarobić pieniądze :<
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Cóż, dzisiejsze kino to kino komercyjne. Niestety.
Usuń"Hobbita" akurat nie czytałam. Na film zamierzam się wybrać, ale nie wiem, jak z wolnym czasem, więc na razie się nie nakręcam...
OdpowiedzUsuńFilm (i książkę) polecam, mimo tych wymienionych przeze mnie defektów, wart jest obejrzenia.
UsuńScenarzysci dodali nowe wątki do filmu, których Tolkien nigdy nie wykorzystał :) Uważam to za dobry zabieg bo opowieść jest naprawdę epicka- CZAREK :D
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że wolałabym, aby właśnie tych wątków nie dodawali. Za bardzo widocznie przyzwyczaiłam się do wersji książkowej.
UsuńDziękuję, Czarku, za komentarz :)
Ja też nie przepadam za fantastyką. Co do Hobbita oglądałam jego ekranizacje ale jakoś mnie nie zachwyciła. Owszem od strony wizualnej było świetnie, niemniej jednak nie potrafiłam ,,wczuć'' się w ten specyficzny świat.
OdpowiedzUsuńRozumiem cię doskonale. Na palcach jednej ręki potrafiłabym zliczyć filmy fantastyczne, które jakoś mi się podobały :) To również nie moje klimaty.
UsuńHobbit to fajny film, ale nie oszukujmy się - dla dzieci. Samo to, że jest on od 7 lat, a nie tak jak Władca Pierścieni od 12 już o czymś świadczy. Na pierwszą część do kina szedłem jeszcze podjarany, ale na drugą nie robiłem sobie większych nadziei. Hobbit to lekki, familijny film, na który można zabrać dziecko i świetnie się z nim bawić. Oglądając go, ja osobiście tęskniłem za światem Władcy Pierścieni.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tak jest. W kinie, podczas mojego seansu, było wiele rodzin z dzieciakami. I dla nich była to naprawdę niezwykła frajda - wnioskuję po dobiegających do mnie chichotach :)
UsuńTeż czytałam ''Hobbita'' dwa razy i jestem zachwycona książką. Co do film, moje zdanie znasz. Jak wiesz mi ten wątek miłosny wiele nie przeszkodził, a co do tych ''ulepszeń'' to cieszę się, że je wprowadzono. Pochodzą one w notatek Tolkiena, po napisaniu ''Władcy...'' i cieszę się, że w filmie je wzięto pod uwagę. Jak już pisałam na czyimś blogu, dzięki temu nie mamy takiej przepaści między sielankowy ''Hobbitem'', a już poważniejszym ''Władcą..'' pisanym pod wpływem zapoczątkowanej wojny. Drugiej Wojny światowej i drugiej w życiu pisarza. Wtedy te dwie historie wspaniale nam się łączą, a osoby, które nie czytały ''Hobbita'' mogą spokojnie powiązać sobie kilka spraw.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją ocenę i ją szanuję. Przyznam się szczerze, że o tych notatkach wcześniej nie słyszałam. To bardzo ciekawe. Poczytam o tym coś więcej w wolnej chwili :)
UsuńNie czytałam "Hobbita", bo po prostu nie mogę go przeczytać ... Zabierałam się za niego dwa razy i nic. Dla mnie - koszmar. Może kiedyś... Jednakże film jest dla mnie mistrzowski. Oby dwie części :D Wyczekuję ze zniecierpliwieniem trzeciej części :D
OdpowiedzUsuńCzęsto i mi zdarza się, że pewien film mi się podoba, a już książka, na podstawie której był kręcony - nie. Lub odwrotnie. Troszkę to dziwne, ale prawdziwe :) Cieszę się, że przynajmniej film przypadł ci do gustu:)
UsuńJa nie zamierzam iść na ten film do kina. Poczekam aż będą puszczać go w telewizji.
OdpowiedzUsuńTeż to jest jakieś rozwiązanie. I niekiedy sama sobie mówię, że na ten film to poczekam, aż puszczą go w TV. Jednak "Hobbita" chciałam zobaczyć :)
UsuńKsiążkę czytałam jeszcze w gimnazjum :) Widziałam też pierwszą część filmu, a na drugą jadę jutro do kina :)
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie podziel się ze mną swoimi odczuciami. :)
UsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale w środę idę do kina.
OdpowiedzUsuńBasiu, Ty także skrobnij parę zdanek, co sądzisz o tym filmie, jakie wrażenia. Jestem ich niezwykle ciekawa. :)
UsuńKsiążka stoi na półce, póki nie przeczytam nie będę oglądać filmu :)
OdpowiedzUsuńI to jest - myślę - właściwe podejście :)
Usuń"Hobbita" nie czytałam, natomiast dwa razy pochłonęłam "Władcę Pierścieni" i przymierzam się do trzeciej uczty ;) Natomiast oglądałam dwukrotnie pierwszą część "Hobbita" i ostatnio byłam w kinie na części drugiej. I choć nadal uważam, że jest to bardzo dobry film, według mojej opinii powinny powstać dwie części Hobbita, a nie trzy. Zdecydowanie wyszłoby to na dobre filmowi.
OdpowiedzUsuńO tak - zdecydowanie. Dwie części zupełnie by wystarczyły. A film mógłby tylko na tym zyskać. Ale trzecią część też będę chciała obejrzeć - tak by dopełnić "tradycji" :)
UsuńPodobnie jak i ja - tym bardziej, że zakończyli drugą część w takim momencie!
UsuńOkropne, prawda? Człowiek tak się wczuł i wciągnął w tę historię, a tu bach! - koniec. Zapraszamy za rok!
UsuńMiałam okazję przeczytać książkę i zrobiła ona na mnie niesamowite wrażenie. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych powieści, jakie kiedykolwiek czytałam :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, to dobra książka. Najlepiej to pokazała moja klasa, kiedy ją omawialiśmy w gimnazjum. To była chyba jedna z trzech lektur (przez całe trzy lata gimnazjum :D), którą wszyscy przeczytali :)
UsuńKsiążka wspaniała czytam już któryś raz z kolei ale kilka rzeczy nie podoba mi się w ekranizacji np. Elfy, w książce autor opisuje je jako roześmiany, rozśpiewany naród z lekkim bzikiem, a w filmie no cóż wojownicy i to jacy :)
OdpowiedzUsuńGandalf wielki czarodziej, jego umiejętności wyprzedza tylko tajemnica związana z jego przeszłością, a w filmie ehh parę ptaków i jakieś tam światełka wyczarował, masakra jakaś. Nie powiem, że film jest zły, ale i tak wole książki.
Tak, tych nieścisłości jest wiele.
UsuńCo do Gandalfa - zapomniałam o nim przy pisaniu tej notki. Rzeczywiście, oglądając film, dziwiłam się, że ten potężny mag jest tu pokazany w nadzwyczaj niekorzystnym świetle... Cóż, może część trzecia coś odmieni :D
"Hobbita" nie czytałam (za to "Władcę pierścieni" kilka razy), marzę o tym by wreszcie mieć książkę na swojej półce. Pierwszą część oglądałam, na drugą wybieram się na dniach, mam nadzieję, że wrażenia nadal będą pozytywne ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam zakupić "Hobbita", ale zawsze mi coś wypadało.
UsuńMyślę, że nie rozczarujesz się filmem :)
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała, jedna z lepszych lektur szkolnych ;) Chociaż przyznam, że filmów nie widziałam, może dlatego nie uległam hobbitomanii...
OdpowiedzUsuńOj, rzeczywiście fajna szkolna lektura :) Ach, te wspomnienia!
UsuńJa nie przepadam za fantastyką - dlatego nie oglądałam/nie czytałam "Hobbita" i to na pewno się nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem i w takim razie nie będę polecać :)
UsuńMnie do tego niestety nie ciągnie, więc nie mam zdania :)
OdpowiedzUsuńNo, nie każdy musi ulegać hobbitomanii i nie każdemu to samo się będzie podobać :)
Usuń