14 sierpnia 2014

Hejter, czyli kto?

O hejterach słyszał chyba każdy. Są zmorą Internetu, jego efektem ubocznym, zbędnym balastem… Przepełnieni nienawiścią i agresją, poukrywani pod idiotycznymi nickami lub - co częściej - całkiem anonimowo ośmieszają, wytykają i krytykują wszystko i wszystkich dookoła – bo szczerze tego nienawidzą. Nie potrafią znieść sukcesu innych. On ich dobija. Jak to? On – taki lamus – wygrał?! Udało mu się? Przecież ja jestem lepszy! O nie, na pewno sam do tego nie doszedł. Albo nieźle posmarował, albo dziany tatuś mu załatwił. Tak, tłumaczą sobie własne niepowadzenia i porażki. Bo ja nie wierzę, że większość z nich ma super życie i tak dla relaksu obsmarowuje ludzi w Sieci (choć pewnie i tacy się znajdą – świat jest pełen dziwaków…). Ta chora potrzeba dołożenia komuś, sprawienia mu bólu, musi skądś wypływać, musi mieć swoją przyczynę. Prawdopodobnie duża część z nich w ten sposób rekompensuje sobie swoje nieudane życie, wyładowuje gromadzoną złość, dowartościowuje się. Pisząc te swoje bezpodstawne i nierzadko bezwzględne komentarze, hejter ma jeden cel – równo dokopać wszystkim...

Na pewno widzieliście takie hejterskie komentarze, może część z Was i ich doświadczyła…. Przesycone nienawiścią, pełne pogardy, nierzadko wulgarne, pisane tym wielce oburzonym tonem. Istna masakra! I ja taki komentarz znalazłam na swoim blogu. Raz. Na szczęście. Owszem, liczyłam się z tym, jak zakładałam bloga, że komuś może się nie spodobać, jak piszę i o czym piszę. Spoko. Nie każdy musi to lubić. Ale trochę zabolało mnie to, że ktoś krytykuje moje prywatne życie. Tak po prostu, dodając komentarz, a nie znając mnie. Na podstawie krótkiej wzmianki,  hejter stworzył sobie swoją wyimaginowaną wizję mojego życia i ją skomentował. Na swój sposób, rzecz jasna. Nie dałam się jednak sprowokować i zwyczajnie usunęłam komentarza. (Chamstwa nie toleruję.) I to jest chyba na nich jedyna rada – po prostu olać, zignorować, a przede wszystkim nie przejmować się uwagami takiego nienawistnika. 

Pamiętajmy, że hejtować potrafi każdy, a krytykować niewielu. Bo konstruktywna krytyka to też rodzaj sztuki, która trzeba dobrze opanować… 

Tak w ogóle, post ten miał być zatytułowany „Hejter, czyli Polak?”. Bo -według mnie - hejtowanie to taka nasza narodowa choroba, która siedzi w każdym, ale ujawnia się – na szczęście – u niektórych. Tak naprawdę, hejterzy są, byli i będą. By hejtować, wcale nie potrzebny był Interenet. On jedynie ułatwił sprawę opcją „dodaj komentarz jako anonimowy” oraz możliwością zakładania przeróżnych fanpejdży przeciw czemuś lub komuś – np. oburzeni występem Conchity Wurst Polacy już kilka godzin po wstępie, naśmiewali się z niej na specjalnie do tego utworzonych fanpejdżach. 
Chore, ale nie ma się czemu dziwić, skoro nierzadko już on małego patrzymy na niezadowolonych i krytykujących dorosłych. Stykamy się z nimi, słuchamy ich rozmów i najpierw mimowolnie i  nieświadomie naśladujemy. A potem ciągnie się to latami... Krytykujemy, wytykamy i narzekamy. Na wszystko. Na stan dróg, na służbę zdrowia, na piłkarzy, polityków, celebrytów, na tę ruda pindę z góry, starego gruchota, którym jeździmy, na niewdzięczne dzieci, kolejki, kryzys, inflację, księży, ceny, paskudny odcień żółci w salonie, zakalca u ciotki Ireny, obleśnego pijanego wujka, kupiony bubel na targu, odpryśnięty lakier na paznokciach, powtórki w telewizji. To taka nasza nieszczęsna mentalność. "Zhejtowanym" więc możesz być wszędzie i przez wszystkich – przez członka rodziny, znajomych, współpracowników, a często i przez obcych, przechodniów na ulicy. I nie zmieni się to, dopóki my sami się nie zmienimy. Przykre, ale prawdziwe…  

Na koniec jeszcze sprawca tego całego posta, czyli... piosenka:



A co Wy myślicie o hejterach? Doświadczyliście ich nienawiści „na sobie”? Co wtedy zrobiliście?  Czekam na Wasze opinie i komentarze.
nieidentyczna

45 komentarzy:

  1. słyszałam kiedyś że każdy blog z dużymi sukcesami i popularny ma swoich hejterów (wiąże się to na pewno z zazdrością)
    u mnie na szczęście nie było jeszcze takiego typu komentarza
    a nawet jeśli by był nie opublikowałabym go i tyle.
    Dodatkowo mam opcję, że anonimy nie mogą komentować mojego bloga.
    Jeśli chca - bardzo proszę mogą czytać, jednak zdecydowanie chcę
    aby komentatorzy byli troszkę więcej niż anonimowi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad tą opcją u siebie na blogu, jednak jej nie zastosowała. Dobrze pamiętam, jak ja byłam anonimowa - bez bloga ani konta na Google +, ale przeglądałam przecież wtedy blogi innych, komentowałam, i bardzo cieszyłam się, że mi to umożliwiano...

      Usuń
  2. Niestety doświadczyłam kiedyś ataków hejtera i wiem, jak to bardzo ''boli''. Nie rozumiem jak można być tak zawistnym i pełnym jadu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, różni są ludzi. I na tę różność i niekiedy brak kultury trzeba zgonić winę.

      Usuń
  3. Ja na szczęście jeszcze nie doświadczyłam czegoś takiego... Artykuł świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mam nadzieję, że nie doświadczysz...
      Dziękuję!

      Usuń
  4. i mi się to zdarzyło, szczerze to z tego powodu nie uczestniczę już tak aktywnie na FB jak kiedyś...przy takiej ilości osób zawsze znajdzie się ktoś kto neguje wszystko! A jeśli chodzi o sam hejt to to nie tylko domena naszych rodaków, a ogólnie ludzi, którzy mają niską samo ocenę i próbują się dowartościować, mają problemy ze sobą lub z najbliższymi lub po prostu mają idiotyczne poczucie humoru - oczywiście to wynika z moich obserwacji i zdecydowanie nie określałam wszystkich tak samo, ale jednak jakieś ziarenko w tym jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i to na pewno...Niska samoocena jest w sumie chyba największą przyczyną hejterstwa. Tak wg mnie.

      Usuń
  5. Chyba każdy, kto działa w sieci, doświadczył spotkania z hejterami... Ja też. Cenię sobie dobrą, uprzejmą krytykę, ale coś takiego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konstruktywna krytyka jest niezwykle ważna u przydatna do dalszego rozwoju.

      Usuń
  6. Jaki świat tacy ludzie, na szczęście są i te, które mają więcej rozumu w głowie i wiary w człowieka. Taki tylko współczuć... Fajnie obrzucać kogoś błotem z daleka, ciekawe czy stojąc twarzą w twarz powiedzieliby to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo myślę. Gdy jest się anonimowym, staje się automatycznie silniejszym, ale gdyby te oszczerstwa miały paść w bezpośrednim kontakcie - siła, zatwardziałość i pewność by zmalały lub znikły w wielu przypadkach.

      Usuń
  7. Spotykam się czasem z hejterstwem, jeśli wyrażę swoją opinię - czasem zdarzy mi się coś negatywnie skomentować, zazwyczaj jest tak przy blogowych opowiadaniach, nie twierdzę, że ja piszę genialnie, ale potrafię oceniać styl/pomysły/błędy innych i to konstruktywnie ocenić, nie zawsze ludzie potrafią znieść takie słowa, wręcz przeciwnie blogerzy piszący opowiadania zazwyczaj naczytali się tuzina pochwał, więc biorą mnie za hejterkę, która robi to specjalnie, to trochę przykre, człowiek chce pomóc, a tu na niego psioczą xD

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tu już problem tkwi w odróżnieniu krytyki od hejtów. Czasami, zwłaszcza tym zadufanym i zapatrzonym w siebie, przychodzi to niezwykle trudno.

      Usuń
  8. Mnie nadal zasmuca, że zamiast pracować nad sobą i coś osiągnąć, ludzie wolą na ogół anonimowo obrażać innych. Nie pozostaje nic innego jak nie zaliczać się do tej grupy. A faktycznie krytykować też trzeba umieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, należy się od tego odciąć. I tyle. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie zadowolony z sukcesu innego. Taka jest prawda, nestety...

      Usuń
  9. Nie doświadczyłam tego na moim blogu, ale nigdy nie wiadomo, każdego może to spotkać.
    Zupełnie nie rozumiem postępowania takich osób, co im to daje, czy czyni ich to szczęśliwszymi, kiedy wyżyją się na innych? A może własnie chodzi o to, żeby dowartościować się, bo sami nie mają pomysłu na siebie oraz zainteresowań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, każdego. Od tego nie ma reguły...
      Jak pisałam wcześniej - niska samoocena może być tu kluczem do poznania przyczyn działania hejterów.

      Usuń
  10. Ja również spotkałam się z atakiem hejterów. Staram się nie zwracać na to uwagi, i z każdym kolejnym razem jest coraz lepiej. Ale początkowo nie było to łatwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie jest. Ciężko olać i zapomnieć słowa, które dotykają cię do żywego...

      Usuń
  11. Z hejterem miałam do czynienia kilka razy, ale nie mam reguły jak z tym walczyć, czasami nawet nie mam sił..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że najlepsza byłaby cięta riposta, choć w sumie po co wdawać się w jałową dyskusję z kimś takim.

      Usuń
  12. bardzo ciekawy artykuł ;) masz rację, hejterstwo to troszkę zmora Polaków.. Zazdrościmy, że komuś się udało a nam nie. Krytykować można, ale ważne, żeby to było krytyka konstruktywna i przede wszystkim przekazana w sposób kulturalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Postanowiłam go napisać, bo hejetrzy to temat głośny, ale i nam blogerm bliski. Niestety.
      Tak jak czytałam to jedna z "najgorszych bakterii Internetu". Stwierdzenie niezwykłe wymowne, ale i trafne, prawda?

      Usuń
    2. Jak najbardziej trafne.

      Usuń
  13. Och, hejty, było ich parę na moim poprzednim blogu. Cóż.. na każdy z nich odpowiedziałam, jakoś nieszczególnie mnie one dotknęły, ja się przy nich nieźle uśmiałam. Serio. :D Pamiętam, że odpowiedziałam na jeden Anonimowy komentarz, że "imponuje mi odwaga ludzi dodających komentarz z anonima. :D" i nie otrzymałam odpowiedzi. Ale cóż, smutne jest to, ze niektórzy nie potrafią zrozumieć, ze każdemu podoba się co innego i w istocie wychodzą takie przypadki, ze jeśli mi nie podoba się ksiązka X to osoba Anonimowa która jest tą X zauroczona od razu uważa, ze moja recenzja jest denna, kiedy wydawało mi się że podałam sensowne argumenty dlaczego ta X była taka zła. Ale to może ja się mylę, nie wiem. :D
    Na mnie hejty działają motywująco, ale dopiero po przetrawieniu ich i całkowitym olaniu, co takie proste nie jest, bo ja każde słowo biorę do siebie. ;)
    Bardzo podoba mi się Twój post. :)
    pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba mieć niezły dystans, by śmiać z takich rzeczy. Mnie to przychodzi nieco trudniej.
      Ja wiele razy spotykałam się z negatywnymi recenzjami książek, które po prostu uwielbiam. Cóż, czasami nie zgadzałam się z autorem, ale to dobrze, a przede wszystkim ciekawie - bo zachęca to do dyskusji.Poza tym mnie zawsze fascynowały różnorodne oceny i spostrzeżenia na temat tych samych rzeczy. To niesamowite jak różni ludzie odbierają np. daną powieść, co w niej im przeszkadza, a co się podoba. Naprawdę, ilu ludzi, tyle ocen.
      Dziękuje za wyczerpujący komentarz i miłe słowa :)
      Pozdrawiam także :

      Usuń
  14. Właśnie takich ataków się najbardziej obawiałam przy tworzeniu swojego bloga. Na szczęście, po dziś dzień nie doświadczyłam takiego internetowego zła, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze wszystko przede mną. I tak jak piszesz. To nawet nie chodzi o sam internet, ale o ludzi, którzy nas otaczają. Ile bowiem takich na ulicy jest po prostu szczerze radosnych? Przykład. Uśmiechniesz się do nieznajomego, a on patrzy na Ciebie jakbyś się z choinki urwała. Przykre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I obyś nigdy nie doświadczyła!
      Znam to. Nie możesz okazywać swojej radości, bo zaraz ktoś się krzywi i szepcze za plecami. Poza tym Twoja radość działa na nich irytująco. Ci zabiegani przechodnie nie mają na nią czasu i wkurza ich to, że ktoś może być po prostu szczęśliwy...

      Usuń
  15. Nawet jeżeli spotka nas niemila "niespodzianka"w postaci hejtera , to nie powinniśmy się przejmować, bo gdy robimy to, co kochamy, jesteśmy pewni swego ;)

    zapraszam: gertrama.blogspot.com
    obserwujemy? odp u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ale to nieprzejmowanie się to bardzo trudne zdanie. Zwłaszcza dla ludzi wrażliwych...

      Usuń
  16. Hejterzy będą i nic z tym nie zrobimy niestety. Ci co mają normalnie w głowie, powinni tym się nie przejmować i tyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ja wyżej -czasami jest to po prostu za trudne. Ale że nic na takie ataki nie poradzimy, to ja wiem, niestety.

      Usuń
  17. Ciekawy artykuł :)
    Niejednokrotnie zostałam skrytykowana w związku z moimi rysunkami, ale ta krytyka uspokoiła mnie. Spowodowała, ze odzyskałam siły do działania, a nie błądziłam i nie zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam czy też nie. Konstruktywna opinia dodaje skrzydeł. Tak przynajmniej jest w moim przypadku.
    A co do hejterów, to w tym przypadku dużo się nie da zrobić. Olać ich to najlepszy sposób, ale niestety niektórzy nie maja tyle sił, aby się nie przejmować. A ile się słyszy o takich atakach na wrażliwe osoby, które tak się paskudnie czuły, że popełnili samobójstwo. To strasznie do czego czasem takie ataki mogą doprowadzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Nawet nie chcę o tym myśleć, ile prawdziwych nieszczęść i tragedii wydarzyło się przez takie głupie i żałosne, a często i bezpodstawne słowa.

      Usuń
  18. Jakiś czas temu trafił na mojego bloga hejter. Pozostawił po sobie niegrzeczny post - odpowiedziałam na niego i zamilkł ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cóż, na blogu jeszcze nikt mnie nie zhejtował, ale miałam kiedyś aska, a tam trafiały się hejty. Większość albo mnie bawiła, albo nie obchodziła, ale do tej pory pamiętam kilka rzeczy, które mnie dotknęły. Nie ma co się cietrzewić - porządna, cięta, sarkastyczna riposta albo kompletne zignorowanie działają najlepiej. Pierwsze zawstydzi, drugie zniechęci. No, i trzeba mieć do siebie duży dystans, znać swoją wartość i nie przejmować się takimi rzeczami. Szkoda życia! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że szkoda, ale czasami jest tak trudno olać, coś, co ciebie bezpośrednio dotyka...
      Pozdrawiam także!

      Usuń
  20. Myślę, że każdy w większym lub mniejszym stopniu zostałam zaatakowany przez hejterów. Na blogu jeszcze nie spotkałam sie z tymi 'zmorami', ale miałam taką sytuacjie na asku. Stare dzieje. Wydaje mi sie, że najbardziej narażone są na hejty osoby sławne, bo wiadomo o nich się mówi i każdy ich ruch jest dobrze obserwowany. Szkoda, że zapominamy, że drugi człowiek też coś czuję..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, sława wiąże się nierozerwalnie z krytyką, no i niestety z hejterami.
      Rzeczywiście szkoda, gdyby każdy sobie to uświadomił, wiele zła można by uniknąć.

      Usuń
  21. W trakcie mojego blogerskiego stażu chyba mi się nie zdarzyło spotkać hejterów u siebie.
    Wiem jednak, że zawsze wszystkim się przejmuję i takie ataki pewnie trochę by mnie dotknęły - choćby nie wiem jak absurdalne były. Konstruktywna krytyka - tak, krytyka dla samej krytyki - nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I obyś nigdy ich nie doświadczyła!
      Mam tak samo - to, co napisała mi pewna pani było żałosne i nieprawdziwe, ale zabolało....

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...